Audiofilia nervosa – nawrót.

C.d. https://muzostajnia.wordpress.com/2021/04/18/audiofilia-nervosa-sposoby-obrony/

Takoż się rzekło, nawrot choroby tytułowej napadł mnie w 2021 a była to wina ministra Czarnka i ruskich (fa003ti, które rozpadły mi się w 2020 w ręce, dosłownie, w drobny mak). Straciłem zamknięte i równowaga systemu obrony sprzętowej przed atakami audiofilii została naruszona.

Zacząłem doświadczać bowiem prześladowań w swym własnym domu rodzinnym, kiedy leżąc wygodnie na kanapie słuchałem muzyki, cobym zamknął się w osobnym pomieszczeniu,  bo otwarte słuchawki, na domiar złego, głośno słuchane, ciekły. Nie po to sobie jednak tak system słuchawkowy urządziłem, pozbawiając się de facto stacjonarki, żebym teraz musiał chodzić słuchać do zamkniętego pokoju, a nie mógł w salonie wygodnie poleżeć! 

No, zamkniętych potrzebowałem, po prostu, był rok 2020, pandemia. 

Wonczas Czarnek minister rzekł, że na czas edukacji zdalnej on 500 PLN łaskawą ręką swą da biednym nauczycielom. Ja nauczycielem nie jestem, ale pod Czarnka ministra podlegam, więc skorzystałem z dotacji. Żona zakupiła, za moją namową AirPods-y, a ja też chciałem być nowoczesny, w żadne audiofilie (za pińcset?) nie popadać, od żony gorszy być nie mogłem, ale zamknięte przy okazji chciałem i rozwiązanie znalazłem: akg k361BT. 

Początkowy entuzjazm, co do ich sonicznych umiejętności szybko ustąpił, gdy porównałem – dopiero – po 2 tygodniach użytkowania, po kablu, oczywiście z killerami tj. dt1990pro, wiadomo, z biednych 361 miazga została. To był błąd. Mogłem tego nie robić, dalej żyłbym w przekonaniu, że dobrze grają. Bo BT grały gorzej, także… słuchać mi się ich już wcale nie chciało, audiofilijne nawyki powróciły, wiadomo, przegrany zawodnik idzie na sell. Problem z k361BT jest taki, że po kablu grają gorzej niż zwykle i tańsze k361. Więc, co zrobić miałem, musiałem brać wersję kablową, ale żeby nudy nie było i z ciekawości (audiofilia znów, taka malutka) wziąłem droższego brata k371, który na head-fi zyskał miano kultowego, tak, na forum nie wróciłem… Ale po zakupie 361 zacząłem czytać ich wątek na head-fi. Tutaj początki tegorocznego nawrotu mają miejsce. K371 podzieliły los k361BT. Albo Ci na head-fi nie znają się na porządnych słuchawkach, albo nie znają potęgi mocy 1990. Zjadły je bez popitki. Wiec miałem zgryzotę podwójną na stojaku. Nieużywaną. Nie tylko nawet ze względu na dźwięk, obiektywnie dobry, po prostu 1990 to killery, o czym mogłem sobie po latach dosadnie przypomnieć.

Otóż, na fali pandemii, kiedy fryzjerów zamknęli, ludzie chodzili zarośnięci, nie ścinani i ja sobie pozwoliłem, nie korzystać z maszynki do włosów, bo fryzjera nie widziałem 24 lata, wiadomo, na czymś trzeba oszczędzać w przebiegu tej choroby, troszku kosztownej. W każdym razie wyhodowałem sobie siwą czuprynę, szpakowatą może bardziej, która do gustu przypadała kobietom, bo mię chwaliły, siwego, na starość, że ładne włosy mam. I żona poszła w te ślady, podobała jej się moja dłuższa fryzura. Żonie odmówić nie sposób, a słuchawki wokółuszne założyć kłopot, bo tęże, za pomocą żelu i suszary, co drugi dzień mytą, czuprynę, zwyczajnie rujnują i wymuszają kolejne czynności pielęgnacyjne na włosach, by żonie dalej podobać się, co dla takiego audiofila jak ja, już za dużo jest roboty i kłopot tylko, bo z czego teraz rezygnować, ze słuchawek nausznych czy z włosów? No i postanowiłem rzucić te nauszne i spróbować pcheł, Monki wziąłem i nameless, znów entuzjazm pozakupowy trwał tydzień czy dwa. Także, myślę IEM spróbuję, byle tanio i dobrze. I Ibasso IT00 wziąłem , spełniły kryteria, grały mi lepiej nawet niż k371 i tu zaczął się proces niebezpieczniej, kiełkującej już w pełni audiofilskiej refleksji – a tam są jeszcze w sklepie inne ibasso, AM05, troszku droższe, jeżeli te IT00 grają za tani piniondz tak dobrze, jak tamte zagrać mogą za monetę już godną? I czytać zacząłem o AM05 – kolegę Inszego, który MuzoStajnią się opiekował, gdy ja zrejterowałem, na kropce poczynił piękny ich opis i Spawna, którego pamiętałem z dawnych czasów z forum, który okazał się rozkręcić ostro swój blog recenzencki i nawet  napisał, że w zakresie pewnych aspektów góry AM05 grają jak konstrukcje 3-4 razy droższe, nadto zaliczył je w swym najsłynniejszym w Polsce rankingu chyba IEM, do sfery HI-END, na ostatnim miejscu, ale zawsze. No, załatwili mnie. Kupie se hajendy i jeszcze mi włosów nie zniszczą. Byłem ugotowany. Audioflia z miłością własną mnie zakręciły w stronę nawrotu choroby tytułowej audiofilia nervosa, amen. 

Wiedziałem już, że na forum wrócę, gdzieś się pochwalić musiałem 😛 , napisałem do Marka o rabat na AM05, po tygodniach pobytu na forum mp3 i audiofanatyk i kolejnej żonglerce, tym razem IEM-ami, okazało się, że choć ja zapomniałem kluczy do MuzoStajni, to Google je pamięta i wpuścił mnie na pokład MUZOstatku, który mimo, żem był kapitan założyciel, tom haniebnie go, jak szczur, opuścił, a którym to MuzoStatkiem dzielnie dalej kierował osamotniony do końca kapitan Inszy,  wcześniej z pomocą  silnych i wytrwałych marynarzy: Noise i Fine.

I Fine.

Nie, nie fine, w trzech częściach rzecz skończę.

Muszę nawiązać do 1990, jak ich sprzedaż, audiofilię nerwozę jeszcze nakręciła.

Pomysł był taki, żebym znalazł sobie dobre IEM-y, co się udało, bo nausznych rzadko słucham (historia z fryzurą etc.)

No i bez żalu oddałem audioprzyjacielowi 1990 z jego dopłatą, 1990 za ANEW X-ONE, po rekomendacji Inszego, wiedziałem, że zagoszczą u mnie na podium na pewno, a mam IEM dobre, o różnej charakterystyce brzmienia, w wyniku roszad na forum, już na każdy dzień tygodnia, jak kobieta buty, także, audiofil jestem teraz IEM-owy, bo wiadomo, że jedna dobra para wystarczy, a dwie to już huk, a siedem, to racjonalizacja, audiofilia nervoza w pełnej krasie.

I dobra, zaliczyłem nawrót trzeci choroby. 

I Fine.

Myślałoby się.

Chciałem mieć IEM-y, nie słuchałem prawie na wokółusznych, rzadko bardzo, po co mi 1990 zatem?

Poszedł Graal bez żalu do audioprzyjaciela, w bardzo dobre ręce, niech cieszy go, po co ma u mnie stać na półce?

Tak myślałem.

I pobłądziłem znów. 1990 były przecież od stania na półce właśnie – do tego czasu, aż nawrót choroby ostro chwyta, aby mu skutecznie pięknem sonicznej perfekcji przeciwdziałać! Były najlepszym narzędziem obrony przez audiofilią nervozą.

I wymieniłem na kolejne IEM-y. Na siódmą parę na niedzielę.

I co się stało? Czym to zaskutkowało?

Nie od razu. 

Miesiąc minął, bawiłem się dalej IEM-ami, już swoimi, bez szaleństw.

I uderzył mnie wczoraj nawrót choroby mocno. Od strony niespodziewanej zupełnie. A może by tak stacjonarkę? I look do komisu, do Majkela, bo nie miałem, prócz czarnej perły, nic od niego, a perła też była, nie wiadomo z której już ręki, choć grała bardzo pięknie, jak sama nazwa słusznie wskazuje. Headonic Basic, biorę. Cena dobra, dwa lata gwarancji. Tylko kasy nie mam. I daca trzeba kupić jeszcze… A może użyć tych amp/dac, które mam, czy to nie będzie mezalians? Czarna ważka, qudelix 5k, earmen sparrow… A czy mam IC przyzwoity?

Nawrót audiofilia nervosa w pełnej krasie, mam właśnie na czasie.

Tym bardziej, że mam już tor pod IEM-y, niejeden, wszystkie w gust (Sparrow i xdp-100r-corda meier quickstep) i funkcjonalną potrzebę (Q5K) trafione. Mocniej: NIE chciałem słuchać dużych słuchawek, tylko IEM, od początku 2021 ich słucham, kocham je! Tylko dlaczego tęsknię do wokółusznych i stacjonarki? 

No, nawrót choroby klasyczny. Audiofilia nervosa in statu nascendi.

Dwie rzeczy mnie uratowały. Brak kasy, bom wydał na IEM-y i tory pod nie. I…..

Microforum 608!

Zawodnik raz słuchany, mam go nie wiem czy od 2015, czy 2017. Tyle kosztował, co teraz dobre tipsy 😀 Wczoraj tak mnie w żołądku tęsknota do stacjonarki cisnęła, że aż żadnych IEM słuchać nie mogłem, odkopałem ten Microforum 608, wygrzebałem  IC Jimmi Dragon 5 lub 6n pozłacany i nuże testować i ze sparrowem jako z daciem i z ważką czarną i z Q5K ! I z każdym jednym dobrze gra ! O cholera !  K701 FAW oczywiście śpiewały. Jak pięknie? Nie robiłem A:B ale poziom co najmniej mojej wybitniej kanapki xdp-100r-quickstep. 7 godzin leczenia za pomocą Microforum i k701 wczoraj. Nareszcie. Cud jaki. Skarb znalazłem. Ufffffffffffffff. 

W czepku urodzony. Koniec nawrotu. Mam stacjonarkę. Tylko namiar na Piotra608 znaleźć, jeszcze… nowy 608 kupić, jakby stary się zepsuł, ale ile on kosztuje, to może jednak ten headonic ?

4 uwagi do wpisu “Audiofilia nervosa – nawrót.

    1. Dwa w jednym: miłość do audio i miłość własna 😀 Jeżeli masz włosy, a nie wiem, Twoje shure kse1200 no 1, na liście Spawna hajendów a nawet w tym przypadku endgamów, też nie niszczą włosów 😀 Apropos włosów, ściąłem ostatnio jednak, może dlatego częściej teraz k701 niż IEM słucham… Po prostu włosy zrobiły im miejsce 😀

      Polubienie

Dodaj komentarz