Let’s turn the ZEN on!

Wywołany do tablicy przez Manu (który tradycyjnie sprzęt dostał po mnie a tekst napisał przede mną 🙂 ) witam wszystkim fanów dobrego brzmienia ponownie. No tak – wszak mnie ponad miesiąc nie było, więc pewnie nie lada tęsknoty doznaliście!

Tym razem przedstawiam Wam ZENona. To starszy brat ZENka. Ojcem ich Cefi, brat Perula znanego z forum mp3store. Zawiła rodzinna historia, ale z happy endem, bo dane mi było poobcować z kolejnym sprzętem DIY jednego z naszych zdolnych rodzimych kolegów. Tradycyjnie starałem się dobrać do testów godnych towarzyszy, i tak posłużyły mi:

Źródło: Arcam rDac, Technics SL-PG590
Wzmacniacz: Rapture AMP, Schiit Mjolnir, Silver Pearl (klon Lehmanna Perula)
Słuchawki: Beyerdynamic dt990 Edition 600ohm, Audeze LCD-3, Hifiman HE-500

Na początek oddajmy cześć Technicsowi, bo wyzionął ducha pod koniec testów. Mam już go w nosie i naprawiać nie będę 🙂 Ale co wysłużył to jego i chwała mu za to… Ktoś chce kupić w idealnym stanie z małym mankamentem, że gra co 10 włożenie płyty? 😀

Budowa
ZENon jak to starszy brat ZENka jest od niego większy. Nie tak rosły jak Rapture, ot wielkości mniej więcej recenzowanego nie tak dawno FCL. Na pierwszy rzut oka wygląda trochę topornie acz solidnie – skojarzył mi się z ruskim czołgiem. Wagowo też czuć kawał solidnego sprzętu – acz wybaczcie na wadze go nie stawiałem. Wyglądem niezbyt przypadł mi do gustu, co jednak wynika z osobistych preferencji. Dodatkowo jak to w DIY zapewne nie będzie problemu aby zamówić u producenta w obudowie wybranej przez siebie. W tej podobały mi się dwie kwestie, które odróżniają się od większości konkurencji. Po pierwsze trzy rzędy diod z przodu – oryginalne, inne, co lubię. Po drugie włącznik z tyłu obudowy, dzięki któremu biegająca po domu dwulatka nie mogła sobie robić ze mnie podśmiechujek jak nagle przestała mi grać muzyka z niewiadomych mi powodów.

20141109_163135 20141109_163216 20141109_163319 20141109_163422

ZENon… zaśpiewaj coś!
ZENon swój chłop długo się prosić nie dał! Jedno pstryk i jak po prośbie zaczął, niczym człowiek orkiestra, grać i śpiewać. Ja natomiast od razu się uśmiechnąłem, jako że ZENon uśmiechniętym dźwiękiem do mnie wyszedł. Od pierwszych nut dał się poznać jako wzmacniacz do sprawiania uśmiechu – nie do analizy, szybkości na siłę, a właśnie do cieszenia się każdą nutą. Przekaz jest z tych dociążonych – od najniższego basu po dolny środek słychać lekkie zaakcentowanie. Potem reszta średnicy i dolnej góry prezentuje się całkiem równo. I na górce znów lekkie podbicie. Ot właśnie taki uśmiech – żeby nie było w żadnym wypadku Vka ! Całość daje obraz nieco przyciemnienia, ale z tym dość jasnym wykończeniem na górze. Nie gra tak równo jak goszczony niedawno Headonic czy RA, ale przynajmniej ja nie mam mu tego za złe 🙂 Zwłaszcza ten ukłon w stronę dolnych rejestrów mnie zauroczył. Dla mnie dzięki temu ZENon gra taką stereotypową analogową szkołą – z mocnym wypełnienie instrumentów, ich dociążeniem. Bez sterylności, zbyt szybkiego wygasania idąc na siłę w szybkość i rozdzielczość.

Dół: ZENon potrafi zejść bardzo nisko. Bas jest głęboki, bardziej z tych miękkich i nieco dłużej wybrzmiewających. Nie jest tak oszczędny jak w Headonic, ani tak szybki jak w RA. Ma swój relaksujący styl. Niemniej nie ma mowy o żadnym muleniu czy zlewaniu. Po prostu jakby materiał na garach był minimalnie luźniej naciągnięty od wspomnianej konkurencji 🙂 Pasmo to, jak już wspomniałem jest nieco podkreślone. Od niższej średnicy po sam dół jest mały akcencik zaznaczony. Mi w żadne sposób to nie przeszkadzało, zwłaszcza że jest on bardzo dobrej jakości – wielofakturowy, z wyraźnym atakiem i miłym wybrzmieniem. Może nie jest tak zróżnicowany jak w RA, ale posiada od niego większą moc, drajw oraz potrafi zejść nieco moim zdaniem niżej.

Średnica: soczysta, gładka, nieco przyciemniona. Żadnej szarości, matowości czy innych naleciałości częstych przy tranzystorach. Brawo! Mimo uśmiechniętego charakteru wzmaka wokale są na przedzie sceny. Nie są tak wiodące jak w RA czy Headonic, ale nie chowają się wyczuwalnie. Są głębokie, naturalne. Miód na moje uszy 🙂 FCL, Silver Pearl czy The Wire tutaj moim zdaniem ustępują pola. Dolny zakres tego pasma jest nieco podkreślony, a górny cofa się o krok.

Góra: moim zdaniem nieco odstaje od poziomu, który reszta aspektów zaprezentowała. Przydałoby się większe zróżnicowanie, nieco blasku. Odebrałem ją jako nieco szarawą. Będący moim odniesieniem RA potrafi dać tutaj zarówno grubszą naturalniejsza blachę, jak i wysokie iskierki. ZENon także nieco ustępuje w kwestii rozdzielczości i precyzji lokalizacji. Pomimo, że jak wspomniałem ZENon daje kapkę przyciemniony obraz całości, to góra jest jaśniejsza i jest jej nieco więcej. Wynika to moim zdaniem z nieco podbitej samej góry oraz stosunkowym do tego cofnięciu niższej góry i wyższego środka. To też powoduje mniejszą różnorodność i małe braki w barwności tego zakresu.

Ucieszyło mnie, że granie lekkim uśmiechem, dociążenie przekazu nie odbija się negatywnie w postaci zagęszczenia, zadymienia czy wręcz „skisielowania” sceny. Wzmacniacz gra bardzo czysto, a scenę kreuje na ciemnym tle. Sama scena kreowana jest bardziej wszerz niż wgłąb. Uśmiechnięte pasmo daje moim zdaniem taki efekt przybliżenia planów do siebie, postawienia instrumentów bliżej wokalisty. Nieco spłaszczając scenę. Znajduje się ona dość blisko słuchacza, acz na pewno nie jest to granie w głowie. Nie jest tak agresywne tą bliskością i rzucaniem wszystkiego na twarz jak potrafił zrobić to The Wire. Ale jest bliżej niż w RA, a na pewno nie planuje tak głębi jak on czy przede wszystkim Headonic. Niemniej scena jest fajnie napowietrzona, pozwala na precyzyjną lokalizację instrumentów (poza małym zastrzeżeniem odnośnie instrumentów z góry pasma). Duża czystość sceniczna i zadowalająca szybkość grania powoduje też, że ich separacja jest na bardzo wysokim poziomie.

Odnośnie wspomnianej szybkości i mikrodynamiki czy jak kto woli rozdzielczości to jest nie tyle zadowalająco, co na prawdę dobrze. Minimalne ustąpienie pola RA w żaden sposób nie rzutuje na wrażenie przesadnego zlepiania dźwięków. Ot bardziej postawienie na masę, bardzo dobrej jakości mięsko. Co prawda trochę w tym wszystkim gubi się górna średnica, tępiąc pazurek i wykończenie dźwięków – zostawiając go troszeczkę rozmydlonym. Niektórym instrumentom może brakować takiej kropki nad i. Struny idą bardziej w moc niż przekazanie swojej wibracji. Czasem cierpi też przez to separacja całych instrumentów.  Nie jest to przepaść czy tragedia, acz słyszalne i mi osobiście nieco tego brakuje. To wspomniane rozmydlenie nie jest absolutnie w kategorii bezwzględnej – oj nie bo wzmacniacz potrafi trzymać przetwornik za pysk. Robi to lepiej między innymi niż jakikolwiek klon Lehmanna jakiego słuchałem czy mój niedawny ulubieniec Music Hall PH25.2. Ale troszeczkę mogłoby być lepiej, zwłaszcza, że za konkurentów wziął sobie takie pozycje jak Headonic czy RA. Równie dobrze wielu takie granie może bardzo przypaść do gustu i moje narzekanie odebrać jak herezje. I nie będzie to bez racji. Jeśli dla kogoś po prostu RA gra zbyt technicznie i szybko, natomiast Headonic zbyt nudno czy mało dźwięcznie to właśnie ZENon jest tym, który może się spodobać zdecydowanie bardziej.

Panie – a te całe orto-planaro-magneto czy jak im tam to napędzi?
Sobie pomyślałem, bo pomyśleć musiałem, gdyż coraz więcej osób takie słuchawki posiada i coraz częściej mówi się o zdolności czy też trudności w ich wysterowaniu. I tak, jak wspomniałem we wstępie mój gość został poddany próbie poradzenia sobie z dość wymagającymi słuchawkami planarnymi – Audeze LCD-3 i Hifiman HE500. Za konkurenta bezpośredniego miał nie byle kogo. Bo poza RA, który radzi sobie z nimi całkiem poprawnie, przyszło ZENonowi zmierzyć się ze wzmacniaczem, który na LCD-3 mnie ostatnio zachwycił – czyli Schiit Mjolnir. Odnotować trzeba, że zasilany tymi samymi źródłami po RCA – także może nie grał na pół gwizdka, ale zapewne nie pokazał pełni swoich możliwości. I jakie rezultaty? Ochhhh Schiiiiiit… no niestety. Żadne urządzenie jakie do tej pory słyszałem kolokwialnie mówiąc „podejścia nie ma” do kolegi zza oceanu.

W duecie z Audeze LCD-3 ZENon jednak nie pokazuje pełni ich możliwości. Schiit je otwiera scenicznie. Rozdzielczość i szybkość ulega znacznej poprawie. Jest po prostu lżej, swobodniej, co czuć od pierwszych chwil. Jednak to nie o nim tu i teraz dysputujemy. ZENon z Audeze jak i Hifimanami radzi sobie również całkiem poprawnie. Gdyby nie moje spotkanie z Schiitem rzekłbym nawet, że bardzo dobrze. Gdyż radzi sobie nie gorzej niż Rapture. Konfrontując oba wzmacniacze z planarami na uszach czasem miałem wrażenie, że nawet ZENon nieco tu wiedzie prym. Jakby trochę tej swobody i dynamiki dodawał względem RA. Czasem natomiast (acz rzadziej), na innych utworach odbierałem to wręcz przeciwnie. Za każdym razem były to jednak niuanse, na granicy percepcji. Zapewne też kwestia synergii.
Do LCD3 wybrałbym RA. Barwowo mi lepiej podchodzi. Tym słuchawkom potrafi brakować pazura, wielu ma je wręcz za muły. I tu ZENon jednak względem RA sytuacje w tych obszarach pogarsza (przez opisany w teście charakter).
Przy HE500 sytuacja jest podobna. Pod moje preferencje wole RA, a także tutaj obiektywnie jakościowo o jedną długość wygrywa Rapture. Nie jest to kwestia moim zdaniem wysterowania, a sposobu prezentacji. ZENon przez bardziej miękki dół czasem dał odczuć gorszą nad nim kontrole. Nie jest tak szybki i nie gra na takim luzie z tymi słuchawkami jak RA. Trochę (na prawdę minimalnie) zmniejszył i zagęścił scenę, przez co także zmniejszył zdolność separacji. Synergicznie też mi mniej podszedł. Nie są to wprawdzie moim zdaniem słuchawki ciemne, acz na pewno nie stoją po jasnej stronie mocy. Same z siebie są też dość nasycone. Te cechy natomiast niekoniecznie pasują do charakteru ZENona. I niestety wśród dzisiejszych planarnych gości to chyba główna bolączka… zgranie.

Więc jaki jest ten nasz ZENon?
Bardzo dobry! Jest to moim zdaniem dokładnie ta półka, która jak podejrzewam konstruktor wziął sobie za cel – czyli Rapture czy Headonic. Ja oceniam co prawda ZENona trochę niżej w moim rankingu – ale różnice nie są duże. Dlatego przy wyborze wzmacniacza (np. ze wspomnianej trójki) najważniejsza jest synergia oraz osobiste preferencje. Nie obawiajmy się bezsennych nocy, że jeden z nich jest słabszy od drugiego, który to zjada ten trzeci na śniadanie 🙂 Jak wspomniałem klasowo są dla mnie równorzędne, a dzielą je szczegóły.
Dla tych, dla których RA jest zbyt szybki i techniczny, natomiast Headonic daje za mało energii, „funu” to właśnie ZENon może okazać się strzałem w dziesiątkę ! Jest niewątpliwie lepszy od popularnych w naszym kraju klonów Lehmanna i dla ich posiadaczy może stanowić dobry kolejny krok w przygodzie z audio. Ciekawi mnie bezpośredni pojedynek z The Wire, który wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie (zwłaszcza patrząc na cenę), acz z pamięci to także od niego ZENona stawiam wyżej.

Plusy
+(S)uśmiechnięty, radosny, bardzo „cieszący” dźwięk
+(S)naturalna, pełna barwa
+(S)miodne wokale
+rozmach i swoboda sceniczna (duże napowietrzenie, szerokość sceny)
+czystość, czarne tło
+piekielny bas
+dynamika w skali makro
+czytelna separacja instrumentów
+przyzwoita lokalizacja źródeł
+w swojej kategorii cenowej bardzo dobra pozycja

Minusy
-nieco spłaszczona scena (pod względem głębokości, przybliżenie wzajemne planów)
-nieco zbyt mało zróżnicowana góra, czasem szarawa, bez blasku
-małe braki w rozdzielczości i precyzji lokalizacji góry
-(S)czasem wrażenia „rozmydlenia” (pójście w masę strun, bez należytego oddania ich wibracji)
-minimalne braki w kontroli przy trudnych słuchawkach planarnych
-(S)dla niektórych zbyt dociążony i ciepły

Ocena ilościowa – bezwzględna, nie biorąc pod uwagę ceny: 85%

Ocena z uwzględnieniem ceny urządzenia (~1500 – 2000pln): 90 – 87,5%

Słowo od Konstruktora
Tradycyjnie przy naszych rodzimych konstrukcjach na zakończenie słowo twórcy – Cefi’ego:
ZENon jest to wzmacniacz bardzo prosty konstrukcyjnie, ale o wyselekcjonowanych elementach i dobranym zasilaczu. Wzmacniacz w klasie A z pojedynczym tranzystorem przenoszącym sygnał, rozbudowanym o dodatkowe układy ustalające punkt pracy. Zastosowane kondensatory wejściowe Jantzen Superior Z-cap, wyjściowe Nichicon. Kondensatory wejściowe serii Superior charakteryzują się dość liniowym przenoszeniem pasma, nie podbijają tak wysokich jak Silver. W układzie nie ma sprzężenia zwrotnego, w związku z czym brak zniekształceń wynikających z jego zastosowania. Wzmacniacz grzeje się bo ma ustawiony dość duży prąd pracy, ale dzięki temu ma lepsze brzmienie. Przy większym prądzie bas jest lepiej kontrolowany i potężniejszy 🙂 .
Tranzystory ZENon ma nie tyle parowane, co wręcz o identycznych parametrach.
Bardzo rozbudowany zasilacz stabilizowany, na tyle, że jak się wyłączy zasilanie, to wzmacniacz gra jeszcze przez chwilę i nie słychać różnicy – a o to chodziło, żeby zasilacza nie było słychać 🙂

7 uwag do wpisu “Let’s turn the ZEN on!

  1. Świetna recka – dużo porównań, konkretów, to lubię 🙂

    Co do samego ZENona to istnieje możliwość zmiany charakterystyki, choćby wspomnianymi kondensatorami z serii Silver. Aczkolwiek był on strojony pod gust twórcy i z założenia miał dawać frajdę ze słuchania a nie analizę.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. I to zalozenie spelnia BARDZO DOBRZE 🙂 mialem frajde z testow tego klocka. Zeby wychwycic wspomniane minusy musialem sie napocic – raz, ze sa to male zastrzezenia, dwa ze po prostu nie chcialo mi sie na nie zwracac uwage – bo wtapialem sie w muzyke 🙂 jedyna powazniejsza kwestia to napedzenie planarow. Tu odkad mialem stycznosc z schiitem poprzeczka poszla w gore… ale to juz nie kwestia ZENona a wszystkich wzmacniaczy jakie dotychczas mialem przyjemnosc. W schiit pewnie po prostu jego kosmiczna moc robi swoje (8W na kanał przy 32ohm ! hifimanom dostarcza wiec ponad 5W na kanal przy ich 38ohm, audeze pewnie ponad 2.5W przy ich 100ohmach)… a takze na prawde jest to moc wysokiej jakosci.
      Zeby nie bylo ze szukalem wad na sile czy ze jestem zlosliwy – acz po prostu na testach podchodze krytycznie do sprzetu zawsze 🙂

      Polubione przez 3 ludzi

Dodaj komentarz