UM Mest Mk2

Long story short: uwielbiam Andromedy, używałem ich ponad rok i prawdopodobnie używałbym dalej gdyby nie awaria. Po oddaniu do serwisu okazało się, że zostały tam zgubione i w zastępstwie po ośmiu tygodniach dostałem Andromedy 2020.

V2 grały lekką Vką, a cała magia opierała się na lekko cofniętej – kremowej średnicy, iskierkach na górze i dzięki świetne zbudowanej trójwymiarowej scenie która powodowała, że  każdy odsłuch był prawdziwym wydarzeniem. Po krótkiej przygodzie z Andro 2020 rozpocząłem poszukiwania nowych dokanałówek. Poznałem kilka modeli Empire Ears, ale niestety to nie moje granie. Phantom, Nemesis o ile sprawiały przyjemność przez pierwsze 30 min. to później przyprawiały o ból głowy. Ilość basu była dla mnie zbyt duża, ale zdaje sobie sprawę, że dla basheadów mogą to być wymarzone słuchawki. Jeśli ktoś zna Andromedy i ich armaturowy bas to wie jakiego szoku doznałem wkładając w uszy Nemesis. Co więcej w mojej opinii progres cenowy nie szedł w parze z progresem sq. Inaczej sprawa wyglądała z Valkyrie. O ile całościowo grały jak popsute, to nie znam iemów o większej dynamice, które tak dobrze sprawdzą się w elektronice czy rapie. Niestety wszystkie inne gatunki grały źle lub bardzo źle. I mimo takiej oceny nawet przez pewien czas rozważałem ich zakup ponieważ świetnie zgrały się z AK SA700, który dzięki swojemu średnicowemu, analogowemu graniu łagodził bardzo agresywną Vkę, powodując że słuchanie tylko tych dwóch gatunków sprawiało niesamowitą frajdę, a synergia była z tych wyjątkowych.

Poszukiwania więc trwały kolejne tygodnie i miałem okazję sprawdzić kila modeli Audeze: i20, i3 oraz Fiio: FH5 i FH7, plus kilka innych modeli w przedziałach cenowych do 5 tyś. zł których nawet nie warto wymieniać.

Na Uniqe Melody Mest Mk2 trafiłem zupełnie przypadkien. Zachodni recenzenci wręcz rozpływali się nad ich technikaliami i ogólną jakością dźwięku, często stawiając je w swoich rankingach na czołowych pozycjach tuż za Susvarna. Niestety polski dystrybutor nie posiadał sztuki demo mimo „długiej kolejki” więc pozostał zakup w ciemno. Swoją drogą brak sztuk testowych droższego sprzętu audio czy to iem czy innego wymaga oddzielnego omówienia.

Odpakowywanie słuchawek to prawdziwa sinusoida emocji. Wyposażenie jest bardzo bogate, łatwo znaleźć opisy w sieci więc nie będę powielał powszechnie dostępnych informacji.

Opakowanie zewnętrzne jest bardzo ładne, sztywne z magnesowym zamknięciem oraz dobrze przemyślane. Wewnątrz opakowania znajdujemy min.  sztywne etui z woreczkiem na słuchawki, które niestety zostało wykonane z bardzo tanich materiałów. Co więcej, użyto kleju, który przez swój agresywny zapach jest wyczuwalny jeszcze kilka tygodni po otwarciu pudełka. Natomiast największym rozczarowaniem okazał się kabel wykonany przez PWAudio wyceniony przez sklep MusicTeck na 562$. Powiedzieć, że jest sztywny i zapamiętuje kształt (mimo tylko 4 żył) oraz że nie trzyma splotu to nic nie powiedzieć. Przy całościowej cenie 7299 zł myślę że można, a nawet trzeba oczekiwać lepszej jakości wyposażenia dodatkowego.

Na szczęście same słuchawki prezentują się wspaniale. Zarówno pod względem estetycznym, wykonania jak i kształtu kopułki. W mojej ocenie to najpiękniejsze iemy jakie trzymałem w rękach i przy okazji jedne z najwygodniejszych mimo wcale nie najmniejszych rozmiarów.

Pierwsze odsłuchy nie spowodowały u mnie żadnych większych emocji. Tak naprawdę zdziwiony tym faktem zacząłem je „rozbierać” na czynniki pierwsze szukając zalet i wad głownie odnosząc się w swoich porównaniach do Andromed V2. Bas oczywiście znacznie lepszy, pełniejszy niż ten z armatur, średnica jakby za lekkim kocykiem, góra też przygaszona. Na wyróżnienie już od pierwszych chwil zasługuje scena, zarówno jej wielkość na szerokość, głębia jak i oddanie różnych planów. Jeśli do tego dodamy ponadprzeciętną holografię (poziom T1 V2) to rysuje się nam obraz słuchawek, którym warto przynajmniej dać szanse.

Dałem im pograć w szufladzie ok. 50h, zmieniłem pianki Comply na Azla Xelastec (później Symbio W Peel) i nastąpiła eksplozja dźwięków. Pięknie wybrzmiewający subbas, mdibas lekko poluzowany o wielu fakturach i sporej masie, średnica czysta, rozdzielcza, a góra dźwięczna – długo wygasająca z wyraźnym peakiem na 6-8kHz. Jakbym miał określić ich sygnaturę to powiedziałbym, że to U lub W – w zależności od użytych tipsów. Jeśli do tego opisu dodamy bardzo dobrą scenę i holografię to rysuje nam się obraz słuchawek kompletnych o świetnych technikaliach.

Ale największą ich zaletą jest to, że są allrounderami. Wszystko zagrają dobrze, lub bardzo dobrze. Preferują dobrej jakości nagrania, ale nie są tak wybredne na kompresje jak Andromedy czy Valkyrie. Lubią dostać dużo prądu. Słuchając ich na AK SE180 po przełączeniu się na high gain od razu pojawiła się lepsza kontrola dołu oraz bardziej rozciągnięta góra. Najwidoczniej trzeba odpowiednio nakarmić cały zestaw przetworników: 10 mm dynamik odpowiedzialny za bas, dwie armatury odpowiedzialne za tony średnie, dwie armatury dedykowane tonom wysokim, dwa eleketrostaty odpowiedzialne za super wysokie plus dwuczęściowy przewodnik wykorzystujący przewodnictwo kostne. Całość brzmienia spaja pięciokierunkowy crossover.

Mest MK2 bardzo mocno reagują na źródło oddając jego charakter. Co więcej są podatne na wybór tipsów i pianek. Te dwa czynniki powodują, że otrzymujemy świetnej jakości bazę, a dźwięk możemy dostosować pod własne preferencje.   

W mojej ocenie to świetne słuchawki, które wszystko zagrają bardzo dobrze, a muzykę filmową, elektronikę i rap zjawiskowo. Długo nie mogłem znaleźć słuchawek, które po pierwsze będą uniwersalne pod tym względem, po drugie będą wygodne, a po trzecie okażą się lepsze technicznie od Andromed, które od 2016 r. do dzisiaj są pewnego rodzaju benchmarkiem dla innych słuchawek.

Subbas i bas są na referencyjnym poziomie, zarówno jeśli chodzi o jakość jak i ilość. Już tylko te dwie cechy powodują wow factor, jak dodamy do tego mokrą, ciepłą średnicę i czystą świetnie rozciągniętą górę, która nigdy nie kłuję otrzymujemy produkt kompletny… no może oprócz kabla i etui 😉

P.S. Audioholicy muszą cierpieć. Jak nie kable od żelazka przy Audioquest Nighthawk Carbon, to niespodzianki od PWAudio za ponad 500$ to strzelające wzmacniacze Bursona.

Palpatine

Jedna uwaga do wpisu “UM Mest Mk2

Dodaj komentarz