Rock Zircon vs KZ ZS1

Jakiś czas temu, dzięki firmie AudioHeaven, dostałem szansę na sprawdzenie dwóch słuchawkowych gwiazd z niskiej półki cenowej, a mianowicie póki co niedostępnych w Polsce Rock Zircon oraz KZ ZS1. Są to chińskie słuchawki dokanałowe, których cena zaczyna się w okolicach 10 dolarów, a mimo tego jakiś czas temu zrobiły sporo szumu na forum Head-Fi.

Co prawda do wywoływanych tam hajpów podchodzę z dużą rezerwą, szczególnie gdy mamy do czynienia z budżetowymi rozwiązaniami, jednak korzystając z okazji czas się przekonać, czy to aby nie jeden z nielicznych przypadków, gdzie coś jest na rzeczy w tworzonym wokół nich hałasie na chyba największym forum słuchawkowym na świecie.

 

Mały spis treści:
– Rock Zircon
– KZ ZS1
– Brzmienie
– Słowa końcowe

 


Rock Zircon:

Zircony dostajemy w niedużym kartoniku, na którym nadrukowano podstawowe informacje oraz grafiki prezentujące słuchawki. W środku umieszczono blister trzymający nasze dokanówki, trzy pary całkiem przyzwoitych nakładek silikonowych (rozmiary S, M oraz L), a także dokumentację i kartę gwarancyjną. I biorąc pod uwagę cenę, to ciężko się spodziewać czegokolwiek więcej w tym zestawie – dostajemy to co niezbędne i tyle. Ze swojej strony polecam dokupienie jakiegoś etui, które wydłuży słuchawkom życie.

Rock Zircon - opakowanieRock Zircon - tipsy

To co potrafi zaskoczyć w tym modelu firmy Rock, to wykonanie.

Kopułki zostały wykonane z cyrkonu (znanego choćby z noży ceramicznych), któremu nadano ergonomiczny kształt dość mocno kojarzący się z Sennheiserami IE800. Tu jednak znajdziemy tylko jeden otwór wentylacyjny, umieszczony z tyłu słuchawek w aluminiowej wstawce, barwionej na kolor złoty. Prezentuje się to ładnie, młodzieżowo błyszczy się w słońcu i sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z czymś z wyższej półki cenowej niż 10 dolarów.

Rock ZirconRock Zircon 2

Na dole kopułek umieszczono krótkie przezroczyste odgiętki, które wyglądają jak kawałek zwykłej rurki. Ale w końcu oszczędności gdzieś musiały być zrobione, a takie rozwiązanie i tak powinno dobrze spełniać swoją funkcję ochrony kabla przed złamaniem.

 

Sam przewód jest przyzwoitej jakości – nie jest zbyt cienki ani sztywny, nie ma tendencji do nadmiernego plątania się, a na prawym odcinku idącym od splitera do słuchawki umieszczono pilot wraz z mikrofonem. Rozgałęźnik, to nieduży kawałek plastiku z kawałkiem gumowego kołnierza wzmacniającego kabel. Prezentuje się przyzwoicie, nie zwraca na siebie uwagi i powinien być długowieczny. Część przewodu od splitera do wtyczki została pokryta szarym oplotem dodatkowo chroniącym przed uszkodzeniem.

Wtyk jack jest łamany pod kątem 90 stopni, a umieszczona na nim odgiętka jest krótka i sztywna. Przed nią znajdziemy dodatkowy kawałek plastiku pomagający w wypinaniu słuchawek, co jest dobrze pomyślane i ergonomiczne.

Rock Zircon - jack

 


KZ ZS1:

ZS1 są konstrukcją dwuprzetwornikową i w każdej kopułce umieszczono jeden driver o średnicy 8mm odpowiadający za tony niskie i średnie oraz jeden przetwornik o średnicy 6,8mm dla rekonstrucji częstotliwości wysokich.

Sam KZ, to jeden z producentów, który wyrósł z robienia bezczelnych podróbek słuchawek znanych producentów (Sennheiser, AKG czy Audio-Technica) i jakiś czas temu postawił na autorskie rozwiązania. Nie porywa się jednak na wysokie półki cenowe, tylko próbuje zdominować rynek w przedziale 8-15 dolarów. Oferuje tu całą gamę modeli o różnych charakterystykach brzmieniowych i konstrukcjach, a przeglądając fora internetowe, nietrudno zauważyć, że są to najczęściej polecane budżetówki. Osobiście podchodziłem do tego z umiarkowanym entuzjazmem, gdyż spora część pozytywnych opinii na ich temat pod względem merytorycznym była… dość wątpliwej jakości. Ale skoro nadarzyła się okazja, to warto spróbować jednego z modeli KZ.

 

Opakowanie w jakim dostajemy ZS1 jest pod pewnym względem dość nietypowe: niewielki czarny kartonik, na którym umieszczono nazwę i logo firmy oraz podstawowe informacje dotyczące specyfikacji słuchawek, to rzecz oczywista i powszechnie spotykana. Jednak pominięcie nazwy modelu oraz użycie ciemnej (acz odblaskowej) fioletowej farby, która nie jest zbyt czytelna na czarnym tle, to już pewne zaskoczenie.

KZ ZS1 - opakowanie

W środku znajdziemy foliowy woreczek, a w nim same dokanałówki wraz z trzema parami silikonowych nakładek w rozmiarach S, M oraz L. Tutaj pojawia się dość powszechna chińska specyfika w budżetowych modelach – wymienne tipsy nie są najwyższej jakości, jednak od razu na słuchawki mamy nałożoną parę w rozmiarze M, który pasuje większości osób, a jest ona wykonana z wyraźnie lepszych materiałów niż zamienniki z zestawu.

KZ ZS1 - tipsy

Kopułki ZS1 są duże i to nie na zasadzie „można kupić coś mniejszego”. One są ogromne jak na dokanałówki – patrząc na samą objętość, to w jednej słuchawce KZ zapewne by się zmieściła para Zirconów i jeszcze by zostało wolne miejsce. Osoby z małymi małżowinami niestety będą miały problem z ich użytkowaniem. W moim uchu miejsca jest na styk, choć wrażenie jest bardziej podobne do słuchawek typu clip-on niż do dokanałowych, co z początku jest dość dziwne. Na szczęście część obudowy stykająca się ze skórą jest przyjemnie zaokrąglona, więc jeśli nie okażą się one dla nas za duże, to dość komfortowo siedzą w uszach.

Na froncie znajdziemy po cztery duże otwory wentylacyjne, które wspomagają przetworniki w reprodukcji basu. Poza tym na obudowach umieszczono nadruki z nazwą modelu oraz oznaczeniem strony. Odgiętek na kabel jako takich nie ma, wychodzi on ze sztywnych wypustek, jednak nie ma obawy o uszkodzenie kabla, ze względu na budowę odcinków pamięciowych na przewodach, ale do tego wrócimy za chwilę.

KZ ZS1

Materiał z którego została wykonana konstrukcja kopułek, to tworzywo sztuczne, w czarnym, na wpół przezroczystym, kolorze. Dzięki temu mamy podgląd na wnętrze – przetworniki i okablowanie – jednak bez „etapowania nagością”. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak zwyczajne połyskliwe obudowy, a dopiero z bliska widać środek. Prezentuje się to ciekawie i tak jak w Rockach, sprawia wrażenie, że jest to coś droższego (nie tak dosadnie jak Zircony, ale jednak).

KZ ZS1 2

Przewód zaczyna się od wspomnianych wcześniej odcinków pamięciowych przy kopułkach. Jednak to nie byle jakie odcinki i w pewien sposób pasują do wielkich kopułek: to dziesięciocentymetrowe kawałki drutu pokryte izolacją (razem z faktycznym kablem), które możemy sobie dowolnie kształtować, choćby przyszło nam na myśl pionowe stawianie ZS1. Dodatkowo zostały one zakończone obciążnikami mającymi stabilizować owe odcinki, dzięki czemu jeszcze lepiej będą one trzymały słuchawki w uszach. Takie rozwiązanie jest jak najbardziej zasadne i sensowe, tyle że w przypadku standardowych miękkich przewodów. Przy sztywnych drutach mogą one co najwyżej spełniać funkcję dekoracyjną. Ale czy tak pomyślane odcinki pamięciowe spełniają swoją funkcję? Jak najbardziej tak, gdyż przy ich dobrym ukształtowaniu kopułki siedzą sztywno w małżowinach, a odpowiednie dogięcie za uchem dodatkowo wzmacnia stabilność. Czy jest to wygodne? Cóż, jest to mocno indywidualna sprawa, jednak sytuacja gdy materiał sam dostosowuje się do naszego ciała, jest zazwyczaj bardziej ergonomiczna.

Dalej mamy już standardowy kabel słuchawkowy, trochę grubszy od tego w Zirconach, ale izolacja jest mniej przyjemna w dotyku, co jest w sumie nieistotnym drobiazgiem, jeśli nie nosimy przewodu pod ubraniem, przez kilka godzin dziennie. Zastosowany spliter jest elastyczny, ma spore odgiętki i sprawia wrażenie odpornego na typowe uszkodzenia przy korzystaniu ze słuchawek.

Wtyk jack, to również w ZS1 konstrukcja łamana pod kątem 90 stopni, jednak bardziej masywna i nieco mniej funkcjonalna od tej, jaką daje nam w swoich dokanałówkach firma Rock. Jednak za to otrzymujemy większą i dłuższą odgiętkę, która powinna dobrze chronić przewód.

KZ ZS1 - jack


Brzmienie:

Czas jednak na najważniejsze, czyli opis brzmienia. Tym razem bezpośrednio zestawiam ze sobą obie recenzowane pary, gdyż wyraźnie są skierowane do tego samego klienta i więcej je ze sobą łączy niż dzieli. Tak w szybkim skrócie, to dostajemy przyciemnione słuchawki grające V (większym lub mniejszym), z głównym akcentem na basie. Czyli są to słuchawki imprezowe, do muzyki techno, dance itp., a nie delektowania się smaczkami konkursów chopinowskich.

Podczas odsłuchów korzystałem z następujących źródeł: Cyberdrive EX-2 (który znajduje się w kolejce do recenzji), xDuoo X3, Shozy Alien oraz Samsung Galaxy S6.

 

Skoro producenci naszych dzisiejszych bohaterów stawiają w pierwszej kolejności na bas, to oczywiście zacznijmy od niego. W obu przypadkach jest go dużo, daje o sobie dać od razu i raczej niechętnie się chowa. Główny akcent w Zircone został postawiony na midbasie, w ZS1 przesuwa się on w stronę średnicy. W Rockach ma on wyraźniejsze i szybsze uderzenie, a w KZ wybrzmiewa on dłużej, ale nie jest aż tak dynamiczny, co zachęca do podkręcania głośności, przez co może wydać się on bardziej monumentalny.

I tu i tu dół ma dokładnie ten sam problem: jest trochę za mało niskiego basu, trochę za dużo wyższego, przez co wyraźnie wchodzi on na średnicę i przyciemnia muzykę.

Gdy jednak przypomnimy sobie, że mamy do czynienia ze słuchawkami za 10 dolarów, które przynajmniej teoretycznie (bo w przypadku KZ oraz Rock pomijamy narzut podatkowy w Polsce) korespondują z nie tak dawno temu opisywanymi Philipsami SHE3590, Panasonicami RP-HJE125 oraz MEE RX18, to ciężko nie zauważyć, że chińska para oferuje bardziej kompletny przekaz niskich częstotliwości i nie ma w nich tak dużych kompromisów brzmieniowych.

 

Średnica oferowana przez Zircony oraz ZS1 jest mocno osadzona na basie (wręcz jest nim zdominowana), ciepła, przyciemniona i cofnięta. Instrumenty naturalne są rozmyte, tracimy dużą część detali i jest to sprawą problematyczną jeśli np. lubimy śledzić zmianę strun na gitarze. W tym paśmie bardziej cierpią słuchawki KZ, gdyż wyższa średnica nie odpowiednio podbita, więc ogół dźwięków pozostaje po ciemnej stronie, co z jednej strony praktycznie eliminuje sybilanty, które w Rockach potrafią męczyć, z drugiej bardziej przekłamuje brzmienie i obniża dynamikę muzyki. Z tego względu Zircony bym bardziej skierował w stronę fanów mocniejszej elektroniki czy metalu, a ZS1 na hip-hop, głównie ze względu na większą tolerancję na słabe wokale.

Śpiew odtwarzany na KZ jest oddalony od słuchacza i kojarzy mi się z kameralnymi koncertami w małym i zadymionym lokalu. Czyli jest dość płytko, trochę zza kotary i jak przed chwilą było wspomniane, praktycznie bez sybilantów. Konsekwencją takiego strojenia jest bardzo duża zdolność tych słuchawek do wygładzania nawet słabych nagrań, przez co są one łatwiejsze do odbioru. Loreena McKennitt czy choćby Chris DeBurgh, to nie są wymarzeni wykonawcy dla ZS1, gdyż zostaną oni przez nie stłamszeni. Ale już np. Gang Zadbani, to zupełnie inna historia: niedostatki wokalne zostają zakamuflowane, całość nabiera ogłady i możemy skupić się na słowach zamiast na niedociągnięciach wykonawcy.

Tutaj Rocki są właściwie przeciwieństwem KZ. Wyraźnie podbita wyższa średnica jest mocno wrażliwa na sybilanty i agresywna. Wokale są przekazywane bezpośrednio i mocno, co się pozytywnie przekłada na odbiór mocnych męskich głosów, dzięki czemu np. taki Disturbed jest żywiołowy, a śpiew Draimana dodatkowo daje kolejną porcję energii. Gorzej gdy chcemy posłuchać słabszych realizacji lub odprężyć się przy anielskich głosach wokalistek. Nagle okazuje się, że są one zbyt bezpośrednie, sybilizacja robi się nieprzyjemna i o odprężeniu możemy zapomnieć.

 

Tony wysokie, w żadnym z recenzowanych dziś modeli nie grają pierwszych skrzypiec, co można zauważyć choćby przy… skrzypcach. O ile w Zirconach otwarcie góry jest wyraziste i jasne, tak bardzo szybko ona opada, przez co odnosimy wrażenie, że coś wycięto z tego zakresu. Natomiast w ZS1 początek jest spokojny i w sumie niewiele się zmienia, ale jednak soprany mają tu lepsze rozciągnięcie, co sprawia, że po prostu jesteśmy w stanie więcej usłyszeć. Podobnie sytuacja prezentuje się w przypadku talerzy perkusji, które teoretycznie w Rockach są łatwiejsze do wychwycenia, ale raczej przypominają metaliczne syknięcia niż hi-haty. W KZ są one bardziej wycofane, ale za razem bliżej im do naturalnego brzmienia, co łatwiej docenić przy spokojnych odsłuchach.

 

Scena w obu parach słuchawek jest nadzwyczaj dobra jak na ten przedział cenowy. Co prawda poszczególne plany zbytnio się przenikają, przez co zostaje zaburzona holografia nagrań, tak sama wielkość sceny potrafi miło zaskoczyć. Różnica jest taka, że ZS1 są mniej bezpośrednie i w większej części niż Zircony wyciągają muzykę z wnętrza głowy.

Separacja stoi na dobrym poziomie jak na tak budżetowe rozwiązania, ze wskazaniem na słuchawki firmy Rock, które dzięki bardziej agresywnemu strojeniu przekazują detale w sposób bezpośredni.

Oczywiście o wyciąganiu drobnych smaczków z nagrań możemy zapomnieć, ale i tak można odczuć sporą satysfakcje podczas kolejnych odsłuchów.

 


Słowa końcowe:

Obaj bohaterowie tej recenzji nie mają wielkich wymagań odnośnie mocy jaką oferuje źródło, tu już zwykły smartfon wystarczy, by cieszyć się muzyką. Dość ważna jest jednak synergia, gdyż nie lubią one odtwarzaczy mało dynamicznych, w których bas jest lekko poza kontrolą, zaakcentowany bliżej średnicy. W takim przypadku i Zircony i ZS1 zrobią się bardzo rozlazłe i zamglone w odbiorze, przez co stracą cały urok. Przy Rockach warto uważać na agresywną wyższą średnicę, by jej dodatkowo nie podbić źródłem, co z kolei dobrze zrobi słuchawkom KZ.

A jak wypadają one względem konkurencji? Cóż, brzmienie mają stabilniejsze i pełniejsze niż dokanałówki, jakie możemy kupić w sieciówkach po 30-40 złotych, do tego zdecydowanie przebijają je jakością wykonania. Szczególnie Zircony wydają się naturalnym zastępstwem dla wcześniej wspomnianych słuchawek, ze względu na przekaz w mocno nakreślonym V, który nie cierpi na bolączki z dużym brakiem kontroli, szczególnie na basie.

Jednak pojawiające się opinie, że oba testowane modele dorównują dokom za 50, 100 czy 200 dolarów, to można spokojnie włożyć między bajki. Wystarczy mieć w kieszeni 100 złotych, by kupić coś zauważalnie lepszego – równiejszego w brzmieniu, bardziej uniwersalnego, z większą ilością szczegółów. Mamy w końcu spory wybór wśród takich marek jak Soundmagic, Mee audio, Brainwavz, Takstar czy również typowo chińskie VJJB K4, które za jakiś czas pokażą się na naszych łamach.

Ale przy budżecie w wysokości 10 dolarów, to naprawdę rozsądne i ciekawe produkty, a gdy dla kogoś każda złotówka ma znaczenie, jak najbardziej powinien wrzucić Rock Zircon oraz KZ ZS1 do kręgu potencjalnych zakupów.

 

Za użyczenie słuchawek do testów, Muzostajnia serdecznie dziękuje sklepowi

logo heven

28 uwag do wpisu “Rock Zircon vs KZ ZS1

  1. Używam ZS-1 od pół roku i są moimi ulubionymi dokami. Ogólnie zgadzam się z Twoją opinią na temat dźwięku. Wygoda jest dyskusyjna – u mnie muszę się namęczyć aby je dobrze i szczelnie zaaplikować do ucha a każdy większy ruch powoduje utratę seala.. ale dla tego grania za parę złotych warto.

    Polubienie

  2. Dla mnie wygoda – ze względu na rocznego Alexa – łatwość , szybkość aplikacji jest najważniejsza. Dlatego monki robiły robotę, earbudsy, ewentualnie fidelio s2. Albo dt 880 32 ohm / bardzo mocno półotwarte, dzięki czemu słyszę, jak się mały budzi/ tak z innej mańki, bardzo wygodne 😛

    Polubienie

  3. Ktoś słyszał o słuchawkach UiiSii HM7? maja świetna recenzje na stronie z tanimi słuchawkami. Można w sieci wyczytać ze grają lepiej od rock zircon a są jeszcze tańsze

    Polubienie

  4. Podejrzewam że słuchawki Rock Zircon testowane tu mogły nie być oryginalne. To bardzo często podrabiany model. W oryginalnych spliter, obudowa mikrofonu i wtyku jack są metalowe a nie plastikowe. Na odgiętkach przy słuchawkach można dostrzec delikatny ślad łączenia formy, do tego znajdują się na nich litery oznaczające kanały i brzeg rureczki jest zaokrąglony. Wskazuje to na to że zostały one formowane w formie wtryskowej a nie w procesie wytłaczania rurki. Z tego co wiem podróbki tych słuchawek potrafią być niezłe lecz ustępują oryginalnym.

    Polubienie

    1. Zakupione od sprzedawcy, który podróbkami nie handluje, więc stawiam na oryginały. Szczególnie, że w tamtym okresie o podróbkach nie było słychać.
      Problem może być całkiem inny – w Chinach budżetowe doki bardzo często przechodzą mniejsze lub większe zmiany (od innego odcienia napisu na broszurce, po całkiem nowy przetwornik), a oznaczenie pozostaje bez zmian.

      Polubienie

      1. Ta marka z tego co wiem ma spore uznanie na lokalnym rynku i dość ściśle prezentuje specyfikację. Moje były zakupione w dużym sklepie internetowym o dużej renomie i znanym z autoryzacji tamtejszych marek cenionych za jakość. Wydaje mi się niemożliwym aby mogły tak bardzo odbiegać od tego co prezentują w necie. Podróbki potrafią dość mocno odbiegać nawet w wyglądzie od oryginału.

        Polubienie

          1. Jeśli spliter i obudowa wtyku jack w tych Zirconach były plastikowe to raczej wątpliwe, bo w oryginalnych powinny być aluminiowe. Bardzo są z tego dumni i chwalą się tym zawsze kiedy tylko mogą 🙂 , zaraz po tym z czego są obudowy przetworników 😀 . Grają jak grają, ale co do jakości wykonania trudno było by im coś zarzucić nawet gdyby kosztowały kilka razy więcej.

            Polubienie

            1. Wyglądają jak oryginały, grają jak oryginały, dostarczone przez sklep sprzedający tylko oryginały. Stawiam więc na to, że są to oryginały.

              I faktycznie jakość wykonania jest niezła, tylko niepotrzebnie poszedł na nie hype w kwestii dźwięku.

              Polubienie

              1. No chyba jednak nie wyglądają na oryginały, skoro nie są zbudowane jak powinny być wykonane oryginały. Oryginały graja bardzo efektownym dźwiękiem o charakterystyce V. Jednym może to pasować a innym nie. Na pewno grają dźwiękiem znacznie lepszym niż ten jaki można się spodziewać po słuchawkach w takiej cenie. Jeśli w testowanych słuchawkach elementy które powinny być wykonane z aluminium były plastikowe, to świadczy że mamy tu ocenę podróbek lub błąd w ocenie materiałów użytych, a trudno jest nie poznać zimnego metalu.

                Polubienie

                1. Cóż, ja nie zamierzam dyskutować na temat co miałem a czego nie, bo dla mnie sprawa jest oczywista.
                  I nie, nie grają dźwiękiem „znacznie lepszym niż ten jaki można się spodziewać po słuchawkach w takiej cenie”. Mogę spokojnie wymienić kilka par w podobnym budżecie, które je rozjadą bez łapania zadyszki.

                  Polubienie

                  1. Trochę się tu przekomarzamy. 🙂 Oczywistym jest to że tanie słuchawki nie będą grały na poziomie słuchawek klasy hi-end. W artykule wyczuwam nutę hejtu i to chyba dla produktu udającego Rock Zircon. Oryginalne są również agresywne z sporym nadmiarem basu jaki lubi spora cześć odbiorców i do nich są wyraźnie adresowane. Na pewno nie są to słuchawki nijakie, a raczej trochę za bardzo takie jakie są. Czyli bardzo agresywne w brzmieniu. Przesadzają z mocnym szybkim dynamicznym basem, a ten potrafi przy tym schodzić nisko. Góra syczy i to już sprawia ze nie zaliczyłbym ich do słuchawek o ciemnym brzmieniu. Wokale faktycznie są rozjaśnione przez ich wyższe składowe. Producent podaje niska skuteczność. Jest to jednak wartość dla 1 kHz , a tam słuchawki mają dołek charakterystyki. Inny producent napisał by pewnie coś grubo ponad 100 dB. Jeśli ktoś nie lubi takiego brzmienia, to bylejakie słuchawki wydadzą mu się lepsze. Dla kogoś dla kogo są adresowane, w ślepym teście mogą wydawać się lepsze od obiektywnie bez porównania lepszych słuchawek klasy hi-end za kilka tysięcy. Do tego nie odczuje w takim porównaniu tego jak tanie są to słuchawki po jakości wykonania. Nawet tipsy do nich dołączone są bardzo dobrej jakości. Na tym właśnie polega ich fenomen. Obiektywnie słuchawki nie są idealne, lecz takie jakich chcą pewni ludzie. Próba słuchania w nich czegoś dla relaksu może skończyć się źle. Są specyficzne aż do mocnego bólu głowy. Można je pokochać lub znienawidzić, a często na przemian jedno i drugie 😀 . Na pewno nie są to słuchawki uniwersalne.

                    Polubienie

                    1. Jeżeli tu była nutka hejtu, to tych nutek przewala się sporo w każdej mojej recenzji. Choć wskazywanie na wady nie uważam za hejt, a odpowiednie spojrzenie na recenzowany sprzęt.

                      I nie porównuję Zirconów do droższych słuchawek. Po prostu np. wycenione na podobnym poziomie VJJB K4 grają w podobnym stylu, tylko pod każdym możliwym kątem są lepsze (no, może w kwestii wyglądu sporo osób będzie wolało słuchawki Rock). A przecież mamy jeszcze całą plejadę słuchawek KZ (z ZST na czele) czy choćby niewiele droższe MEMT X5 lub Takstary Hi-1200.
                      Chyba że dla kogoś 10 dolarów, to nieprzekraczalna granica, wtedy na Zirconami można się zastanowić.

                      Polubienie

  5. I tu staje się prawie pewnym ze nie dostałeś do testu oryginalnych Rock Zircon lub jakiś wadliwy egzemplarz. W moich poważnym problemem po ich wygrzaniu stał się nadmiar ( do wyrzygania ) subbasu. Zaczął mi on doskwierać bardzo dotkliwie gdy miałem tylko je przy sobie i wracałem z nimi na uszach do domu. Użycie mniejszego rozmiaru tipsów rozwiązało problem. KZ ZST mam również i stawiałbym je raczej na równi z Rock Zircon. Bas Zirconów jest znacznie lepiej kontrolowany ( tych oryginalnych ) i jest pod każdym względem lepszy. Wysokie tony niestety słychać że są reprodukowane przez dość marne armatury, co nie znaczy że słuchawki ZST są złe. Te też są jakieś i imitują troszkę popularne nagłośnienie estradowe. To też może się niektórym podobać. Za znacznie dojrzalszą i bardziej udaną dźwiękowo konstrukcję uważam KZ ZS3. ZS1 są znane z tłustego, ciemnego i ciepłego brzmienia. Za bardzo ciekawe uważam ATE-S i HDS3. Te jednak nie są adresowane do wielbicieli efekciarskiego grania i szczególnie na ATE-S może się przejechać ktoś kto chce je podłączyć do byeleczego. Zircony grają niezłe z byle jakim telefonem i to jest ich sporym atutem. Pikanterii dodaje tu trochę to, że słuchawki do testu dostarczył sklep, który nie sprzedaje produktów tych producentów.

    Polubienie

    1. Dla mnie trochę śmieszne jest to, że zarzucasz opisywanie podróbek, a jednocześnie opisujesz podobne brzmienie. To albo podróbki, albo nie.
      Zresztą wystarczy spojrzeć na ich wykresy, żeby zobaczyć, że do solidnego grania dużo im brakuje i dość dobrze pokrywa się to z moją recenzją:
      https://clarityfidelity.blogspot.com/2016/08/rock-zircon-iem.html

      A w przypadku ZST musisz mieć problem z sealem – takie efekty zostały opisane na forum mp3store.

      I nie bardzo wiem jakiej pikanterii dodaje fakt, że słuchawki były dostarczone przez Audioheaven. Człowiek by myślał, że lepiej jak idą ze sklepu, który bierze sprzęt od producenta, a nie w ciemno kupowane z Aliexpress. ale może i jest to jakaś podejrzana sytuacja…
      Przy okazji przypomnę, że recenzowane Hidizs AP60 czy Zero Audio Doppio też były z Audioheaven i zapewniam, że nie ma ich dostępnych w ofercie sklepu. Podejrzewać podróbki? 😉

      Polubione przez 1 osoba

      1. Sęk w tym że z wykresów z podanego przez Ciebie źródła ( https://clarityfidelity.blogspot.com/2016/08/rock-zircon-iem.html ) wynika to co ja opisuję. Czyli raczej problem z nadmiarem subbasu niż jego niedoborami. To wskazuje właśnie że chyba Ty dostałeś produkt który udaje Rock Zircon. Wiadomo również że podróbki tych słuchawek graja do nich podobnie lecz gorzej w różnych aspektach brzmienia i właśnie zniekształceń góry pasma. KZ ZST naprawdę lubię za ich charakter i uważam ze to bardzo dobre słuchawki przy swojej cenie, podobnie do Rock Zircon.

        Produkty Zero Audio są od dawna w ofercie Audioheaven. KZ i Rock to jednak wyraźna konkurencja dla ich oferty, bo nie widziałem ich nigdy wśród tego co sprzedają, a sprzedają produkty konkurujące z tym co oferują te marki. Dlatego dostarczenie do testu produktów, których recenzja może zdyskredytować coś co mogło by być kupione z innego źródła może być w ich interesie. Dlatego nie podważam rzetelności tego co piszesz, tylko że mogłeś zostać celowo wprowadzony w błąd i są ku temu przesłanki.

        Polubienie

  6. Dalsza dyskusja faktycznie nie miała by już żadnego sensu. Jednak to co było tu napisane uważam za bardzo istotne, ponieważ kształtowanie czyjejś opinii na podstawie podróbek produktu z całą pewnością nie jest niczym dobrym.

    Polubienie

  7. Brak zbieżności z oficjalną specyfikacją wykonania i brzmienie odbiegające od tego co oferuje produkt oryginalny przy interesach sklepu który dostarczył produkt do testu na pewno nie jest czymś wątpliwym.
    Tu podaję przykład recenzji jednych z podróbek tych słuchawek :
    https://audiobudget.com/product.php?brand=HOCO&id=HF1
    a tu dla porównania oryginały:
    https://audiobudget.com/product.php?brand=ROCK&id=Zircon

    Sklep Audioheaven również mógł zostać wprowadzony w błąd przez swojego dostawcę i cała ta sytuacja może wcale nie wynikać z ich złej woli.

    Polubienie

    1. Akurat Audiobudget nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem. Po pierwsze, autor często hajpuje tanie chińskie doki, które grają co najwyżej przeciętnie, po drugie został zbanowany na Headfi przez różne insynuacje.
      Ale jak się na niego powołujesz, to znów na jego wykresie widać spadek na subbasie, dołek na średnicy, która jest zalewana nadmiarem basu (20dB różnicy!) i agresywny przełom średnich i wysokich. I nie jest to na tyle dobre technicznie jak w ADL EH008, więc brzmi to jak kosztuje.

      I nie masz pojęcia jakie były interesy sklepu gdy te słuchawki do mnie trafiły do testów.
      Ja akurat wiem doskonale i choćby dlatego nie mam wątpliwości odnośnie oryginalności.
      To że lubisz Zircony, nie daje prawa do pomówień. A dokładnie to się tu dzieje.

      Możemy się nie zgadzać w odbiorze słuchawek (różny gust, budowa ucha, sprzęt towarzyszący itp.), ale pewne rzeczy lepiej zachować dla siebie.

      Ja ze swojej strony napiszę tylko, że dalej nie zamierzam cukrować niczemu tylko dlatego, że jest tanie (albo że jest drogie, czy ma uznaną markę).

      Polubione przez 1 osoba

  8. Zacznę od tego że moja ostatnia wypowiedź została napisana 16 minut przez Twoją co widać a znajdują się w niewłaściwej kolejności. Co do gustów człowieka z audiobudget.com to nie uważam go za wyrocznię. W wielu kwestiach się z nim nie zgadzam, ale piszę to na karb jego gustu. Szczególnie wśród tanich słuchawek często zdażają się sporo rozbieżności w ich brzmieniu w zależności od egzemplarza. Coponiektórzy producenci starają się z tym walczyć. Z tąd również mogą się brać rozbieżności. Na audiobudget.com trafiły się bardzo równo grające oba kanały Zirconów. Na clarityfidelity.blogspot.com widać ze jeden z kanałów ma duży problem z nadmiarem subbasu a drugi już nie. Nie nazwał bym dołkiem w charakterystyce sytuację w której skuteczność tych słuchawek przy 20 Hz jest nieco większa niż przy 100 Hz a szczyt górki charakterystyki wypada przy 40 Hz. W przypadku podróbek 20 Hz ma spadek 8 dB w stosunku do 100 Hz ( prawy kanał ). Żaden z nas nie uważa Zirconów za słuchawki grające liniowo. Ewidentnie są adresowane do ludzi o upodobaniu do wyeksponowania basu i sopranów. Sęk w tym że nagłośnienie koncertów np. rockowych sięga często właśnie po takie zabiegi i coś takiego one imitują. Odsuwa to problem nie najlepszej reprodukcji ważnego zakresu częstotliwości i właśnie dlatego są one mało uniwersalne, mogą grać podłączone do marnego źródła dźwięku. Ktoś kto ich używa nie jest zmuszony do mocnego korygowania na V dźwięku, co prowadziłoby do przesterowania układów wyjściowych. Nie jest potrzebny do nich dodatkowy wzmacniacz słuchawkowy do uzyskania wysokiego poziomu basu. Jednak gdy spróbujemy wyrównać ich charakterystykę czar pryska. W swoim rodzaju są to w dalszym ciągu wybitne słuchawki. Pewien problem może stanowić właśnie ich podłączenie pod mocniejszy wzmacniacz słuchawkowy, bo z tego co wiem maja niewielką wytrzymałość macową i łatwo je wtedy uszkodzić.

    Mogę się tylko domyślać scenariusza sytuacji gdzie dostawca wysłał sondażowy egzemplarz. I może były to podróbki włożone w pudełko do oryginalnych słuchawek a potem miały by być sprzedawane jako OEM.

    Polubienie

Dodaj komentarz