Z cyklu Trudne sprawy – zostałem „zgwałcony” ;)

Witam szanownych czytelników Muzostajni.

Jak to w życiu bywa, wiele dobrych inicjatyw rodzi się często w bólach. Tak też było i tym razem. Kolega Manuel – krótko mówiąc – „zgwałcił” mnie do wstąpienia w szeregi szacownego grona autorów Muzostajni. Co prawda po moim „wstąpieniu” grono może przestać być szacowne, no ale jak Kolega chciał – tak ma, najwyżej będzie tego żałował 😉

Moja sympatia do tegoż serwisu rodziła się powoli i ewaluowała z etapu pogardy i niewiary w ten projekt, aż do dzisiaj, kiedy to jestem nastawiony zdecydowanie pozytywnie i wieszczę temu serwisowi świetlaną przyszłość. Kiedy zobaczyłem, że złamały się takie tuzy audioświrlandii jak moi Szanowni Koledzy Fatso i Barthuss, a na pokładzie są moi odwieczni oponenci, jak choćby MrBrainwash – powiedziałem sobie wtedy dość! Wchodzę w to! 🙂 Skoro więc mój „stosunek” tak pozytywnie się rozwinął, to witam wszystkich z pokładu i życzę choć trochę przyjemności z czytania moich wypocin.

Nie wiem jeszcze co prawda do końca, czym miałbym się tutaj zająć, być może przypadnie mi rola nadwornego pajaca albo marudy, pewne jest też, że bardziej wrażliwym jednostkom będę działał na nerwy, a moje recenzje będą pełne krytyki i obrzucania błotem, w związku z tym, żaden szanowny producent sprzętu zapewne nie wyśle mi swego produktu na testy – znaczy za bardzo się nie narobię. Czyli po staremu 🙂

A poważniej ujmując pewnie będę Was próbował przekonać (prawie jak Barthuss), że grzebiąc trochę w archiwum audio-sprzętu można stworzyć dla siebie swój własny hi-end, bez pogoni za dodawaniem kolejnych zer do ceny. Mam też nadzieję na wprowadzenie Was i mnie samego wgłąb świata czarnej płyty, bo to jest droga, na której początku sam jestem, a zdecydowanie uważam, że warto nią podążać – być może cofając się do tyłu względem trendów, na przekór technologii, ale na tym właśnie polega czasem odnalezienie własnej drogi w tej zabawie. Będzie też pewnie trochę historii i ciekawostek sprzed lat, na pewno też nie zabraknie tematów o słuchawkach planarnych, wszakże jestem nie od dzisiaj ortodoksem i ortofilem.

Z tego miejsca chciałbym przekazać wyrazy szacunku dla Manuela za jego upór w dążeniu do celu, bo jeszcze niedawno przyszłość nie rysowała się w ciepłych barwach, a jednak – udało się i pociąg mknie do przodu niczym Pendolino 😉

Najlepszego!

12 uwag do wpisu “Z cyklu Trudne sprawy – zostałem „zgwałcony” ;)

  1. I przyznam oficjalnie, szczerze i bez wstydu, że w początkowych etapach rozwoju Muzo to Twoja Szwagiero wobec niej – opozycja, była mi energia napędową 🙂 za co niniejszym, witając Cię na jej pokładzie chciałem Ci podziękować. Rola krytyka jest nieocenioną, sam ją czesto pełniłem w życiu, wyczerpująco, stąd znajomość jej pozytywnej wartości.
    Więc przyjmij zaszczytne miano Ojca Chrzestnego Muzostajni, choc faktem jest, że tych Ojców to ona ma sporo 😉

    Polubienie

Dodaj komentarz