Szanowny Czytelniku, Czytelniczko, troszkę tematem w dniu dzisiejszym odbiegniemy od zamysłu Muzostajni ale jednak nie daleko, gdyż już w temacie pojawia się słowo „audio”.
Książki, tak winny być obecne w naszym życiu od lat młodości po teraźniejszość, cóż życie weryfikuje pewne sprawy i często dane jest nam wybierać między jednym „dobrem” a drugim, brak czasu i inne okoliczności, sprawiają że książka przeszła na dalszy plan. Nie ma, co ukrywać czytam bardzo mało względem lat wcześniejszych.
Tutaj z pomocą znów przychodzi nam technologia, coraz częście książki pojawiają się w formie audio. Dostajemy, więc często w formie plików mp3 książkę, czytaną przez profesjonalnego lektora lub aktora. Jest dobrze aczkolwiek ta forma jakoś do mnie nie przemawiała, lubiłem słuchać kiedyś w radiowej Trójce Pana Piotr Fronczewskiego, czytającego powieści sensacyjne. Było to fajnym przeżyciem, trwało 15min i powodowało, że w napięciu czekało się na drugi dzień, nastepny odcinek. Zdało się że Pan Piotr jest wręcz stworzony do pięknego czytania z budowaniem odpowiedniego nastroju. Obecnie zdarza się niestety, że nowy audiobook posiada źle dobranego lektora, co przekłada się na nudę podczas odsłuchu i zniechęca, czasem jest to wręcz odklepane, oczywiście znajdują się bardzo dobre wykonania ale jednak ta forma nie przemówiła do mnie w sposób wyraźny i na tyle duży żeby zagościła na stałe w zbiorach mojego DAP-a. Nie wszystko jednak jest czytane głosem jednego aktora, coraz więcej książek przekładane jest w formie słuchowiska z duża obsadą aktorską, podkładem muzycznym, efektami specjalnymi a i często podane w dobrej jakości audio.
Pierwszym genialnym z mojej perspektywy słuchowiskiem (wydaje mi się, że to znacznie lepsza nazwa niż audiobook) była zakupiony przez mnie „Blade Runner”.
Why?
Raz, że to jest klasyka Dicka, który należy do moich uwielbianych autorów SF a książka to szpica, top itd.
Dwa, że film to wybitne dzieło od równie ulubionego Ridleya Scotta.
No i trzy dostajemy słuchowisko, które to wręcz wzorcowo zostało nagrane, aktorzy, muzyka, efekty specjalne przekładają się na niesamowity klimat, to wciąga jak wąż swoją ofiarę, powoli, ale systematycznie bez możliwości zerwania tej specyficznej więzi, dodajmy do tego jeszcze dobrą, jakość plików audio, sprzęt, na którym odtwarzamy na codzień muzykę, tak pieczołowicie zbierany, dopasowany, składany i mamy składniki idealnego słuchowiska lub jak kto woli audiobooka.
Ostatnim czasy wpadłem całkiem z nienacka na jeszcze fajniejszy audiobook, może inaczej audio komiks….
Och tak, pamiętacie wszyscy szał komiksów, ich trudną dostępnośc w pierwszej połowie lat 90-tych, tą radość z swojej kolekcji, wymiany…………….
Więc zakupiłem jedną z starych serii, polsko-belgijskiego „Thorgala” w wersji audio, ale tej rozszerzonej więc to właściwie słuchowisko i znów szczena mi opadła, ponownie mamy kilku fajnych aktorów, dobrą jakości, efekty i przyjemny podkład muzyczny.
Wiem, że dosyć późno odkryłem te zasoby słuchowisk,
ale ich wykonanie, nagranie wręcz się prosi, aby wspomnieć na portalu dla audio/muzo maniaków, do tego zasobność ich rośnie w coraz to fajniejsze tytuły a i obecne są dla mnie bardzo atrakcyjne, bo oprócz takich gigantów fantasy jak:
- „Wiedźmin”
znajdziemy (znów komiksy):
- „Funky Koval” – ach co to jest komiks, starasznie wpasował się w moje gusta SF
- „Kajko i Kokosz” – chyba nie wymaga polecania i przypominania historii tych zacnych zbójów (Abelard Giza w obsadzie!)
Kończąc, więc moi drodzy, polecam czasem zamiast jednej płyty, którą znamy już prawie na pamięć i miłujemy ją ponad życie, poddając się ekstazie przy każdym kawałku, odsłuchać książkę, komiks z naszych młodzieńczych lat, lub też poprzez wypasione sprzęty stacjonarne zafundować naszym maluchom bajkę poprostu 🙂
Kajko i Kokosz, aż muszę posłuchać jak brzmi dialog: Woda i ręcznik dla wodza – Nie, dziękuję, umyję się na święto Kupały 🙂
Albo: niech co Krwawy Hegemon? Niech żyje!
PolubieniePolubienie
No to dzisiaj mój mały będzie słuchał ze swojego touch5 „Kajka i Kokosza” prosto od wujka Siary z MuzoStajni 🙂 zaje2…… Oh, no… 😉 . Wspaniale!
PolubieniePolubienie
Ja muszę zakupić Kajo i Kokosza + Funky Koval bo to takie standardy z lat młodości.
PolubieniePolubienie
A ja się nie łapię na audiobooki – nie potrafię się na nich skupić.
Moja przygoda ze słuchowiskami skończyła się w latach 80-tych na „Radio dzieciom” 😉
PolubieniePolubienie
Ebooki jak najbardziej. Można przy nich muzyki słuchać. Ale audiobooki mnie męczą. Próbowałem kiedyś w autobusie.
A komiksy w audio ? To chyba jakaś dziwna bajka… Kajka i Kokosza przyjemnie jest oglądać !
PolubieniePolubienie
Też tak miałem z audiobookami czytanymi jednym głosem, słuchowiska już wywarły na mnie bardzo dobre wrażenie, Kajka nie kupiłem jeszcze ale Thorgal wyszedł naprawdę świetnie……
PolubieniePolubienie
I jeśli to kapral gada z Hegemonem, to źle dobrano aktora 😦
PolubieniePolubienie
a kogo byś widział w jego roli?
PolubieniePolubienie
Hm, ja np. Roberta Górskiego i Mikołaja Cieślaka z KMN (Górski jako Hegemon, Cieślak jako Kapral).
PolubieniePolubienie
Fajnie, że ten temat się pojawił. Próbowałem „zaszczepić” audiobooki na forum.mp3store, ale tak jakoś trochę bez echa przeszło.
A przecież taka porządna realizacja to oprócz wątków fabularnych, prawdziwa uczta dla naszych uszu jeśli chodzi o dźwiękową panoramę wykreowanego świata. Można odlecieć jak przy dobrej muzyce, albo nawet bardziej.
Co do Blade Runner, warto wspomnieć, że słuchowisko zostało nagrane w systemie dźwięku binauralnego.
W podobnym duchu zrealizowano „Niezwyciężonego”, polecam szczególnie miłośnikom Stanisława Lema. Ja audiobook odebrałem znacznie lepiej niż książkę. Może dlatego, że udźwiękowienie jest dosyć mroczne i genialnie – dla mnie – wpisuje się w fabułę i przesłanie książki :
http://audioteka.pl/niezwyciezony/#Ladowanie
Za najszerszą, najbardziej pełną i najbogatszą pod względem udźwiękowienia uważam Trylogię husycką Andrzeja Sapkowskiego .Również Opowiadaniom o wiedźminie czy też realizowanemu cyklowi Sagi, właśnie zapoznaję się z „Krwią elfów”, niczego pod tym względem nie brakuje.
Na koniec dodam tylko, że znam twórczość ASa prawie na pamięć.Jednak spotkanie z porządnie zrealizowanym audiobookiem w formie słuchowiska to dla mnie zupełnie nowe przeżycie, zarówno pod względem emocjonalnym jak i estetycznym.
Krążą opinie, że audiobook jest gorszy od książki, bo ogranicza nam wyobraźnię narzucając własne wizje i koncepcje właśnie poprzez udźwiękowienie. Jako mól książkowy, który przeczytał tysiące książek, pozwolę sobie skromnie nie zgodzić się z tym stwierdzeniem.
U mnie jest zupełnie odwrotnie.
Nie znaczy to, że każdemu taka forma „czytania” literatury może przypaść do gustu. Wyraziłem tylko swój punkt widzenia.
Wszystkich „maniaków” audio zachęcam jednak do audiobooków, zwłaszcza w formie słuchowisk.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przyszedł i pozamiatał. A moze by tak na stałe jako redaktor MuzoStajni? Zapraszam 🙂
PolubieniePolubienie
Manu, Ty wiesz … Rozmawialiśmy 🙂
Chciałbym odnieść się do wypowiedzi Lorda, bo tutaj może być pogrzebany pies, który odrzuca część ludzi od audiobooków :
„Ebooki jak najbardziej. Można przy nich muzyki słuchać. Ale audiobooki mnie męczą. Próbowałem kiedyś w autobusie.”
Moim skromnym zdaniem audiobooka w formie słuchowiska nie powinno słuchać się w przelocie, przy okazji, na mieście itp.
Raczej zasiąść w ciszy i skupieniu jak do ukochanej płyty – zapewnić sobie maksimum warunków odsłuchowych.
Inaczej będzie trudno „odlecieć” !
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Dobrze 🙂
PolubieniePolubienie
no lepszego komentarza się nie szło spodziewać, wczoraj przesłuchałem w ciszy od 6 rano 11 rozdziałów audio „Wiedźmina” faktycznie poprzeczka jest wysoko zawieszona, dzieki za „Niezwyciężonego” nawet nie maiłem pojęcia że ta produkcja jest na rynku.
Ja też uważam że warto, ze jest to bardzo dobrze zrealizowane i warte poświęcenia czasu.
Paratykus ale ze mną nie rozmawiałeś na ten temat!
PolubieniePolubienie