Było ich trzech… czyli The Wire, FCL II i Rapture

Piękny dzionek… wchodzę na komis forum.mp3store.pl i widzę ogłoszenie sprzedaży Beyerów dt990 Edition 600ohm. Jako wielbiciela serii dt990 i posiadacza ich w wersji Pro 250ohm bardzo mnie to zaciekawiło, zwłaszcza, że wcześniej nie dane mi było dłużej z nimi obcować. To raz dwa, szybkie szacher macher, małe teściki, porównania… i dt990 Edition 600ohm zastąpiły u mnie wersje Pro. Po zamianie okazało się, że wielbiony przeze mnie Music Hall PH25.2 owszem gra fantastycznie z nowym nabytkiem… acz poczułem, że nie złapał aż takiej synergii jak wcześniej z Pro. Że z Edition 600ohm mogę wycisnąć więcej. Tak zaczęło się poszukiwanie wzmacniacza na nowo…

Słuchałem paru firmówek i w założonym budżecie jakoś nic mnie nie zachwyciło. Tak przypomniałem sobie o czymś zwanym DIY oraz już małych rodzimych wręcz manufakturach. Bez chwili zastanowienia zwróciłem się więc do forumowych kolegów z prośbą o wypożyczenie swoich dzieł – a co bym mógł się przysłuchać i zdecydować czy rzeczywiście Music Halla z domu czas pogonić. Kolejno tak więc do mnie dotarły Rapture Final Mikołaja612, The Wire kolegi Bamboszek i znany mi z wcześniejszej rewizji FCL II (gdyż wersji pierwszej byłem parę miesięcy szczęśliwym właścicielem) od lokalnego krajana Fatso.

W międzyczasie radosną nowiną pochwalił się forumowy kolega Chickenek, iż pracuje także nad swoją autorską konstrukcją. Także możliwe, że uda się odsłuchać najnowsze dzieło doświadczonego Majkela, czyli Headonica. To byłby komplet wzmaków naszych rodzimych znanych mi konstruktorów, którymi jestem żywo zainteresowany w celu pozostawienia sobie w domu konstrukcji najbardziej spełniającej moje oczekiwania. Oczywiście swoje boje także jakimś tekstem podsumuje – więc też trzymajcie kciuki 🙂 Lecz wracając do głównych na tę chwilę bohaterów…

Było ich trzech…

Wszystkie trzy wzmacniacze otrzymałem w standardowych budach uniwersalnych. W żaden sposób mi to nie przeszkadza – wszystkie wręcz uważam za solidne, schludne i po prostu dobrze się prezentujące. Naszych bohaterów odróżniają przede wszystkim dwa elementy. Po pierwsze jak widać na zdjęciu mamy tutaj trzy różne kategorie wielkościowe – największy Rapture, filigranowy w tym porównaniu The Wire i FCL II będący dokładnie po środku. Po drugie włącznik – The Wire jako jedyny ma umieszczony z tyłu obudowy. Dla mnie jest to „feature” nie „bug”, acz feature, którego ja osobiście nie lubię.

Każdy ze wzmacniaczy ma natomiast po bożemu potencjometr z przodu, a z tyłu wejście RCA i takież samo wyjście preamp. W żadnym nie zauważyłem jakiś uchybień, kłopotów z obsługą, wygodą itd. itp., także pochwały dla konstruktorów.

IMG_9014IMG_9017

Odnośnie wnętrza – wykonania i użytych elementów mamy trzy sytuacje:

  • The Wire – Bamboszek zezwolił na sfotografowanie, stąd możecie zobaczyć, że wszystko jest wykonane wewnątrz również z największą starannością. Konstrukcja nie jest tajemnicą, gdyż projekt The Wire jest projektem otwartym, o czym więcej na końcu – w paru słowach od samego Bamboszka.

IMG_8990

  • FCL II – otworzyłem, popatrzyłem, acz nie ma zgody na fotografię stąd musicie uwierzyć na słowo, że tu również jest wszystko dopieszczone. Konstrukcja bazuje na klonie Lehmanna – właściwie to bazowała w pierwszej edycji FCL. W wersji II mamy, zgodnie z informacją od Fatso, sporo zmian, powodujących, że klonem FCL II już nazywać nie należy.

  • Rapture – dostałem z plombą, stąd tu trzeba wierzyć konstruktorowi, że też wewnątrz jest wszystko gites. Tu projekt jest od początku istnienia autorski Mikołaja. Najpierw powstała wersja RTM (recenzowana już w paru serwisach), po czym światło ujrzał omawiany „Final”.

The Wire i FCL II są w tej samej kategorii cenowej (zgodnie z informacją od konstruktorów ~900pln w zależności od aktualnego kosztu części, kursu złotówki itp.), natomiast zaznaczyć trzeba, że Rapture jest zdecydowanie droższy (ostatnie sztuki były wystawiane przez Mikołaja za 2500pln).

… w każdym z nich inna krew

Ale zanim do odsłuchów dojdziemy to tradycyjnie o urządzeniach towarzyszących:

Źródło: Arcam rDac, SMSL SD650, iBasso DX50, Technics SL-PG590

Słuchawki: Beyerdynamic dt990 Edition 600ohm, Audeze LCD-XC, Denon D600

Kabelki: Srebro solid core 6N, miedź solid core 7N, Nordost Red Dawn.

Rapture Final

Pierwszy w moich progach zawitał Rapture Final. Miałem okazję dłużej obcować z wersją RTM, co również przelałem na recenzję dostępną tutaj:

http://forum.mp3store.pl/topic/119349-wzmacniacz-stacjonarny-rapture-amp/

Z tego względu nie będę tutaj pisał wywodów od początku, a skupie się przede wszystkim na zmianach, zachęcając do lektury także powyższego tekstu. Wersja RTM nie wyparła u mnie Music Halla PH25.2 jako napędzacz Beyerów dt990 Pro 250ohm. W tej hybrydzie przede wszystkim bardziej podobała mi się holografia oraz wypełnienie, naturalność barw (spowodowane zapewne magią lampek w MH). Jak wypada z kolei wersja Final?

Moim zdaniem wersja ostateczna to spory krok na przód w porównaniu z wersją preprodukcyjną. Parę rzeczy, które przede wszystkim rzuciły mi sięw uszy (na podstawie pamięci jak i porównań obu wersji bezpośrednio do tegoż samego MH PH25.2) to:

  • jest jeszcze czyściej. Tło między instrumentami jest wyraźniej czarne, „próżniowe”,
  • jest większa dynamika. Zarówno w skali makro, gdzie czujemy ją wewnątrz ciała, chętnie kiwając głową w rytm muzyki, jak i w skali mikro – dając większą rozdzielczość,

  • bardziej wypełniony, dla mnie naturalny przekaz. Nabrał większej gładkości i trochę takiej magii lampowej. Zwłaszcza góra nabrała ogłady, zaokrąglenia, co warto zaznaczyć nie tracąc na rozdzielczości i zróżnicowaniu. Wokale stały się bardziej aksamitne – po prostu bardziej dla mnie miodne. Nie jest to moim zdaniem podkolorowanie, a naturalność, „analogowość”, którą wcześniej u tranzystorów nie odnalazłem, skarżąc się często na ich manierę osuszania, matowienia.

  • holografia – byłem bardzo zadowolony, że ten element nie tylko uległ poprawie względem RTM, ale także przewyższył Music Halla. Rapture gra z rozmachem i niesamowicie spokojnym ułożeniem sceny. Nie ma tu nerwowości, nie ma nakładania się instrumentów na siebie. Jest wyraźna separacja, z dużą ilością powietrza. Czyniąc scenę zarówno szeroką jak i bardzo fajnie różnicowaną wgłąb. Instrumenty mają swoje miejsce na scenie, gdzie w tym porównaniu to teraz na ph25.2 czasem się robił chaosik.

Nadal jest to granie bardzo równe moim zdaniem pasmowo oraz mocno transparentne. Bardzo dobrze oddawany jest tutaj charakter źródła. Bez problemu wyłapuje się wszelkie zmiany, w tym okablowania. Nasze źródło dostaje po podłączeniu do Rapture po prostu więcej tlenu – gra pełną parą. Takie jest moje wrażenie za każdym razem gdy go włączam…

The Wire by Bamboszek

Prawdę mówiąc cieszyłem się jak dziecko, że przyjdzie mi odsłuchać to urządzenie. Niewiele o nim czytałem, a jak już to nie szczegółowe wywody, a tylko krótkie opinie i to w samych superlatywach. Nie do końca im dowierzałem, mając swoje obawy, a z drugiej strony właśnie nie mogłem się z jakiegoś powodu doczekać aby samemu zweryfikować.

Po podłączeniu go u siebie od razu wiedziałem – nie przestane się cieszyć. Od razu rzuciła mi się w uszy bardzo fajna barwa tego wzmacniacza. Granie bardzo równe, dążące do transparentności, ale jednocześnie pełne, nasycone, z rozmachem. Bałem się, że będzie sucho i bezpłciowo – niepotrzebnie. Mimo nasycenia jest to wzmacniacz niesamowicie szybki. Czuć, że to dość mocny zawodnik (elektrycznie). Nie ma mowy aby nie zapanował nad słuchawkami, aby pozwolił się dźwiękom rozleźć leniwie, jeśli nie ma tego w nagraniu. Wszystko jest trzymane w ryzach i dodatkowo podane z dużą rozdzielczością. Bez problemu dał radę i 600ohmowym dynamikom jak i LCD-XC. Barwa (w tym nasycenie), dynamika i szybkość zrobiła na mnie równie duże wrażenie jak w przypadku pierwszego zetknięcia z Rapture.

The Wire buduje scenę bardziej na boki niż wgłąb. Jest dosyć szeroko z odpowiednim napowietrzeniem, acz podane w stylu „na twarz”. Scena jest nieco spłaszczona, nie pozwalając na łatwą identyfikację kolejnych planów. Wszystko dzieje się dość blisko słuchacza – stojącego tuż pod sceną, jak nie na jej krawędzi.

The Wire dał się poznać jako wzmacniacz grający bardzo równo. Nie wychwyciłem tu górek, dolin czy wręcz przepaści. Wszystkie pasma są odwzroowane bardzo dobrze – dając barwowo naturalny moim zdaniem przekaz.

Góra (i wyższa średnica) wywarła na mnie najsłabsze wrażenie. Jest troszkę agresywna. Góra idzie wysoko, jednocześnie będąc nieco ostrą, konturową. Jest przy tym nieco jednolita, co przy ostrzejszej muzie daje wrażenie pozlepiania. Na prawdę minimalnie… ale jednak.

Środek idzie w stronę wspomnianego wypełnienia, gładkości, aksamitu. Bardzo przypadły mi do gustu wokale – nasycone, pełne. Bez suchości czy gardłowości. Średnica jest moim zdaniem bardzo równa. Mamy tu i mięsko gitar elektrycznych i pazurek akustycznych. Mamy i odpowiednią masę kontrabasu, jak i czytelność skrzypiec. Wszystko w akompaniamencie tych pięknych wokali. Pełnych, gładkich, aksamitnych. Bardzo pozytywne zaskoczenie (chyba jednak zaskoczenie ?).

Dół jest zwarty, bardzo dobrze trzymany w ryzach. Ilościowo dla mnie w sam raz – ani nie ma go za wiele dominując, ani nie chowa się za bardzo w tle. Choć mam dwa małe zastrzeżenia. Po pierwsze mógłby zejść nieco niżej, bardziej dać się odczuć w kościach oraz druga kwestia (podobnie acz w mniejszej skali niż odnośnie góry pasma) to mógłby być bardziej zróżnicowany. Czasem miałem wrażenie grania na jedno kopyto, poszczególne bębny brzmiały zbliżenie, były trudniejsze do rozróżnienia. Acz to już nieco czepianie się…

The Wire najlepiej słuchało mi się z Beyerami dt990 Edition 600ohm. Nie przeszkadzały zbytnio braki w głębi ani ostrzejsza jak dla mnie góra tego wzmaka. Te słuchawki są słodkie, dość łagodne na górze i same w sobie fajnie układają plany. Także złapały synergię.

Słabiej natomiast wypadło połączenie z Audeze LCD-XC. Zagrało to dość dla mnie agresywnie. Nie jest to efekt moim zdaniem niewysterowania tych słuchawek, ale połączenie dwóch cech co po prostu nie posłużyły tym słuchawkom. Mianowicie przyostrawa góra, a przede wszystkim kreowanie sceny w stylu „rzucanie na twarz”. Można to oczywiście niwelować źródłem (wzmacniacz bardzo fajnie przepuszcza to co dostaje, różnicuje zmiany źródeł czy nawet okablowania), acz jest to pewna maniera, którą muszę odnotować.

Trzeba też zwrócić uwagę, że jestem bardzo wyczulony na górę i jej ostrość – więc całkiem możliwe, że inny słuchacz na ten aspekt nie zwróciłby w ogóle uwagi.

Reasumując wzmacniacz wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Zwłaszcza przez naturalną, nasyconą barwę. Znajdując synergię z resztą toru banan nie schodzi z gęby. Odnośnie synergii ja polecam skupić się na zniwelowaniu przede wszystkim nieco spłaszczonej sceny… dla mnie to jedyna wada godna odnotowania. Reszta mankamentów, które wymieniłem uznaje za mankamenty w dużo mniejszej skali – w niektórych zestawach nawet pomijalne, będąc trudnymi do wychwycenia.

Także dla mnie bardzo miła niespodzianka… nowy zawodnik wchodzi z niezłym przytupem do mojego osobistego rankingu. Panie i Panowie… The Wire.

The Wire vs Rapture

Na początek pozwolę sobie zacytować siebie 🙂 „Barwa (w tym nasycenie), dynamika i szybkość zrobiła na mnie równie duże wrażenie jak w przypadku pierwszego zetknięcia z Rapture”. Rzeczywiście tak jest. W tym aspekcie urządzenia mają podobny charakter. Jednak rozbijając na czynniki pierwsze Rapture w kilku aspektach przewyższa „druta”. Mimo jeszcze nieco większego nasycenia Rapture gra czyściej, dostojniej, z większą swobodą. Przez czystsze tło, większe napowietrzenie i bardziej trójwymiarową holografię każdy instrument ma tu swoje wyraźne miejsce. W The Wire jednak się to wszytko spłaszcza (wspomniana mniejsza głębia) i minimalnie zwęża – tez bez takiego czarnego, czystego tła pomiędzy. Oba wzmaki są równie szczegółowe – z tą różnicą, że The Wire szczegół eksponuje na bliższe plany, kiedy to Rapture pozostawia je szczegółami. Kiedy trzeba na dalszych, acz równie czytelnych, planach.

Barwowo The Wire podobnie jak Rapture dąży do transparentności. Ma minimalnie tą manierę częstą dla tranzystorów – troszeczkę osusza, matowi – ale na prawdę minimalnie. Bez porównania łeb w łeb nie zarzuciłbym tego The Wire. Także tutaj i tak duży plus dla niego. Bo jest to tak minimalne, że nie przekłada się na gardłowość czy inne zniekształcenie wokali (które dla mnie pierwsze cierpią przez tego typu tranzystorową manierę). Cała średnica z resztą jest mocnym punktem tego urządzenia i nie mam jej nic do zarzucenia.

W The Wire miałem trochę zastrzeżeń odnośnie górnego pasma. Faktycznie Rapture tutaj jest bardziej rozdzielczy, pomimo stosunkowego zaokrąglenia i gładkości. Blachy są na nim trochę grubsze, dla mnie bardziej naturalne, mniej cyfrowe.

Dół też ze wskazaniem na Rapture – schodzi niżej i jest bardziej zróżnicowany.

W tym pojedynku wygrywa Rapture – bardziej naturalna, pełniejsza barwa. Gładszy, a przy tym bardziej rozdzielczy i z większą paletą faktur. No i scenicznie – napowietrzenie, czyste tło, trójwymiarowa holografia stoją po stronie Rapka.

Nie wiem jak interpretujecie moje powyższe wywody – ale The Wire na prawdę mi się spodobał, nawet w tym bezpośrednim porównaniu i ma moją pełną rekomendację. Acz lepsze wrogiem dobrego… Nie wolno natomiast zapominać o różnice w cenie – The Wire jest ponad dwukrotnie tańszy niż Rapture. Czy w swojej kategorii cenowej jest dobrą propozycją… na pewno „must have” do odsłuchu. Czy „killer” to zapewne okaże się po porównaniu z FCL II.

FatCubeLinear II

Do tej konstrukcji mam niewątpliwy sentyment – starszy brat był moim pierwszym porządniejszym wzmacniaczem słuchawkowym. Czy w nowej odsłonie wróci na moje salony? 🙂

Pierwsze wrażenie po wpięciu się w FCL II – brakuje mi trochę przestrzeni. Jest bardzo czysto, z czarnym tłem ale nieco kameralnie, wąsko. Wchodzi wokal… kurcze, poszedł FCL do przodu w stosunku do pierwszej rewizji. Jest naturalniej, jest więcej emocji… ale jednak jest tranzystor. Wokal jest nieco nosowy w porównaniu do czego się od kilku miesięcy przyzwyczaiłem (hybryda Music Hall PH25.2). Nie jest to taka różnica jaką pamiętam przy przesiadce z FCL I na MH, ale jednak wokale nie są tak pełne i gładkie… ale od początku…

Scena nie powala wielkością (zwłaszcza szerokość), ale jest za to bardzo naturalna. Spójna. Rozkłada elementy trójwymiarowo, tak jak to na świecie jest zorganizowane. Separacja jest na wysokim poziomie, choć większa przestrzeń pomiędzy instrumentami na pewno wniosła by ten aspekt na jeszcze wyższy poziom. Obecnie czasem jest poczucie przyduszenia, jakby słuchawki nie miały tego oddechu, tej lekkości grania. Jakby muzycy czasem deptali sobie na scenie po piętach.

Barwa FCL II jest moim zdaniem minimalnie przechylona na jasną stronę mocy. Nie wiem czy to nie czasem efekt tej maniery nieco matowej średnicy… czy jeszcze jest ona nieco odchudzona. Ale mam wrażenie ogólnego rozjaśnienia przekazu.

Góra w FCL II daje wrażenie nieco pozlepianej. Zwłaszcza w ostrzejszych metalowych kawałkach z dużą ilością talerzy. Jest co prawda zróżnicowana, acz nieco właśnie zbita. Idzie wysoko i jest dość jasna, a zarazem szklista. Mam wrażenie cyfryzacji tego pasma, nieco braku naturalności.

Średnica – przez wspomniany efekt nieco zmatowienia i odchudzenia jest dla mnie po jasnej stronie mocy. Daje to spójny obraz w połączeniu z jasną górą, acz moim zdaniem nieco mniej naturalnie oddaje instrumenty, a zwłaszcza wokale. W niektórych kawałkach odczuwałem to bardziej, w niektórych w ogóle. Bo czasem wokal był nieco gardłowy lub suchy (np. Sting, Sully Erna, Kurt Cobain), a czasem fajny aksamitny (np. Nosowska, Kazik – jaśniejszy niż znałem dotychczas, ale aksamitny, z blaskiem, a nie suchością). Nie potrafiłem znaleźć reguły. Nie jest tak, że męskie wokale są gardłowe, a kobiece z blaskiem. Różnie z tym bywało i płeć nie była tu kluczem. Mimo, że trochę zastrzeżeń zostało to uważam, że w tym paśmie jest znaczny progres w stosunku do pierwszej rewizji FCL.

Dół w tym wzmacniaczu jest bardzo bogaty. Bardzo zróżnicowany. Kiedy trzeba podziała na wyższych tonach i pomruczy, a kiedy trzeba zejdzie do piekieł. Ilościowo także nie mam nic do zarzucenia. Dla mnie prima sort…

W stosunku do pierwszej wersji FCL uważam, że zmiany poszły w dobrym kierunku i są wyraźne. Progres przede wszystkim to czystsze granie, czarne tło dające wyraźniejszą separację oraz bardziej naturalna barwa – większa soczystość i wypełnienie.

FCL jest moim zdaniem wzmacniaczem dość uniwersalnym. W moim zestawie nie było takiego połączenia, który nazwałbym nieudanym. Gra jednak trochę swoją manierą (rozjaśnionej, nieco suchej średnicy, zagęszczonego scenicznie przekazu) i nie oddaje tak dobrze źródła. Z jednej strony czyni to go właśnie bardziej bezpiecznym wyborem (może maskować niedoskonałości), z drugiej jednak utrudnia szczegółową personalizację toru jako całości. Nie jestem znawcą klonów Lehmanna, acz z paroma miałem przyjemność obcować i w każdym z nich w mniejszym czy większym stopniu tą manierę słyszałem. Także może taki urok tej konstrukcji?

Reasumując wywód o FCL II jestem zadowolony z jego odsłuchu. Zwłaszcza mając na względzie jego postęp w stosunku do pierwszej wersji – zaskoczył mnie tu pozytywnie. Mówiąc szczerze spodziewałem się bardziej kosmetycznych zmian, wręcz na granicy percepcji.

FCL II vs Rapture

Pierwsze wrażenie – FCL gra węziej. Też bardzo czysto, z czarnym tłem ale węziej. Rapture gra swobodniej, bardziej poukładanie, na luzie, gdzie FCL jak by musiał się spinać… a i tak nie nadrabiał tym „spięciem się” i troszkę sprawiał wrażenie przyduszonego. Będąc też mniej rozdzielczym niż Rapture. Także dynamika makro i mikro po stronie Rapture.

Oba urządzenia grają stosunkowo równo – ze wskazaniem na Rapture. FCL moim zdaniem trochę promuje wyższą średnicę i górę, rozjaśniając przekaz.

Holografia to jeden z większych atutów Rapture. Oba wzmacniacze grają bardzo czysto, ale Rapek lepiej sobie radzi z separacją. Gdzie w FCL czasem instrumenty się nieco zakrywają, zlepiają. Zapewne to zasługa bardziej napowietrzonej i lepiej poukładanej (trójwymiarowo – choć FCL wcale nie gra scenicznie płasko!) sceny Rapture. Dzięki temu uzyskujemy też większą szczegółowość – łatwiej niż w FCL wychwycić smaczki, niuanse nagrania.

Góra FCL jest ostrzejsza. Ta w Rapture jest bardziej zaokrąglona, bardziej dla mnie naturalna (grubsze blachy, bez cyfrowego nalotu) i przy tym bardziej rozdzielcza. FCL w tym porównaniu troszkę zlepia górę. Przy tym cyfrowym nalocie i ostrości góra FCL staje się bardziej agresywna. Gdzie w Rapture jest łagodniejsza, taka analogowa i bardziej zróżnicowana.

Średnica FCL jest nieco bardziej sucha, matowa. Słychać tu większy nacisk na wyższą średnicę, a mniejszy na niższą niż w Rapku. Dla mnie daje to efekt tej suchości, a także i agresywności. Rapture tu w moim odczuciu jest bardziej naturalny. Pełniejszy, przy zachowaniu równowagi tonalnej. Bardziej nasycony… coś jak 16mln kolorów przy 256k (no może przesadzam ze skalą różnic, ale analogia trafna).

O dziwo (obawiałem się, że przez tą matowość będzie tu inaczej) wokal w obu urządzeniach jest bardzo dobry. Jednak FCL wydał mi się trochę bardziej to gardłowy, a to czasem suchy. Jak wspominałem powyżej nie na każdym wokalu to się daje we znaki. Na pewno wokal jest bardziej szorstki, a w Rapture gładki. Nie jest to duża różnica. Też nie potrafię powiedzieć czy jeden za bardzo gładzi czy drugi „ochrypia”. Sting czy Nosowska nigdy mi bezpośrednio do ucha nie śpiewali 🙂 Zwłaszcza, że różnica niewielka. Podsumowując, pomimo czasem zastrzeżeń w stosunku do FCL – oba urządzenia wokale prezentują przednie!

Dolne rejestry oba mają wyśmienite. Rapek trochę lepiej kontroluje to pasmo. Ale zejście, zróżnicowanie jest na podobnym poziomie. Rapek ma ten dół trochę pełniejszy (więc FCL stosunkowo nieco bardziej kartonowy), bardziej dynamiczny.

Rapture jest wzmacniaczem bardziej transparentnym, w sensie oddawania charakteru źródła. Łatwiej na nim wychwycić wszelkie zmiany, jak np. zmiany okablowania. FCL trochę te zmiany maskuje narzucając nieco swoją manierę, o której wspomniałem powyżej.

Znów jednak pojawia się tu aspekt ceny i powiedzenie „lepsze wrogiem dobrego”… ale nie za darmo. Jak więc wypadają nasi bohaterowie z tej samej półki cenowej?

The Wire vs FatCubeLinear II

Zaczynając tradycyjnie… czyli pierwsze wrażenie. The Wire gra dźwiękiem bardziej nasyconym oraz przestrzennym niż FCL.

The Wire gra szerzej, z większą ilością powietrza i nieco czystszego powietrza. Daje wrażenie lepszego panowania nad słuchawkami. Obchodzi się z nimi swobodniej. Nie zagęszcza i nie zbija instrumentów jak w gęstszych kawałkach zdarza się FCL. Prezentuje wyraźniejszą separację i ułatwia lokalizację źródeł. Ale z kolei rzuca bardziej na twarz wszystko – gra bliżej i bardziej płasko scenicznie. FCL zdecydowanie bardziej różnicuje głębię i całościowo ma bardziej naturalną holografię. Naturalniejszy jest kształt i ułożenie instrumentów na scenie, mimo kilku gorszych technicznie aspektów (separacja, lokalizacja, swoboda w kreowaniu sceny). Także tu remis. Bo tu FCL bardziej się „pozlepia”, a The Wire swobodnie zagra… ale natomiast gdzie indziej The Wire zmęczy rzucaniem na twarz (choć nie w każdym zestawieniu), gdy FCL zróżnicuje naturalniej wgłąb, kiedy na scenie znajdzie się wiele instrumentów. The Wire technicznie wydaje mi się tu lepszy, acz FCL bezpieczniejszy z punktu widzenia synergii z pozostałymi elementami toru.

The Wire ma w mojej ocenie ciekawszą (dla mnie bardziej naturalną) barwę. Jest bardziej nasycony. Dodatkowo gra dynamiczniej i bardziej rozdzielczo. FCL barwowo jest nieco agresywniejszy (ostrzejsza góra, nieco sucha i rozjaśniona średnica).

Góra. FCL rozciąga to pasmo minimalnie wyżej, jest jaśniej. W słabych nagraniach jest agresywniejszy i mniej wybacza niż The Wire – może nieprzyjemnie zakuć w ostrzejszych np. metalowych kawałkach. The Wire ma bardziej zróżnicowaną górę, naturalniejszą (mniej cyfrowego nalotu) oraz bardziej rozdzielczą (nieco się jednak bardziej klei w FCL). W FCL góra wydała mi się nieco bardziej chaotyczna scenicznie – rozprzestrzeniona, zamiast z jasnym źródłem.

Środek The Wire jest bardziej nasycony, barwny. Potwierdza się, że FCL jednak gra trochę tą manierą suchego / matowego środka. Też tu czuć pójście FCL nieco w jasną stronę mocy, co w połączeniu z matowością daje efekt odchudzenia. Np. gitary akustyczne na The Wire miały zarówno większą, bardziej naturalną masę, z zachowaniem odpowiedniego pazurka na wykończeniu. FCL w tym porównaniu w niektórych kawałkach potrafił „mandolinkować”. „Drut” gra dynamiczniej. Wokale podobnie jak w konfrontacji Rapture vs FCL – oba wyborne, choć częściej wybierałem ten The Wire jako głębszy i pełniejszy.

Dół – ponownie wydaje się nieco kartonowy po stronie FCL, a pełniejszy w The Wire. The Wire bardziej miękki, gdy w FCL taki po „niemiecku” surowy. Mimo miękkości w The Wire wydaje się być lepiej kontrolowany. Jest dynamiczniejszy, ma większy impact. Jednak to w FCL jest on bardziej zróżnicowany, gdzie The Wire czasem zbyt zbliżał do siebie charakter poszczególnych bębnów.

Jak widać porównanie obu wzmacniaczy nie jest tak jednoznaczne. Mamy bardzo selektywne granie, wyłapywanie każdego elementu nagrania jak na tacy, przy jednoczesnej naturalnej barwie – czyli The Wire. Granie swobodniejsze i dynamiczniejsze. Akceptując rzucanie tymi szczegółami na twarz, z dość słabą głębią – co może męczyć na dłuższą metę w pewnych gatunkach muzycznych i przy gorszej synergii z resztą toru.

Z drugiej strony mamy spójniejszą holografię, acz z akceptacją większego ryzyka „zlepienia” instrumentów oraz bardziej matowego, szarego grania – co z kolei może się znudzić na dłuższą metę dając ten „tranzystorowy narzut”, zmniejszając transparentność.

FCL wydaje się bezpieczniejszym wyborem z jednej strony, acz przy złapaniu dobrej synergii to The Wire moim zdaniem więcej wyciśnie z naszych słuchawek. The Wire zagra w takim przypadku jednak pełniej, swobodniej, dostojniej – gdzie FCL pozostanie stosunkowo ostrzejszy, bardziej nerwowy i z bardziej matową barwą.

Dla każdego coś miłego… niemniej w cenie do 1000pln moim zdaniem obie pozycje są odsłuchowym „must have”!

Summa summarum

Nie patrząc na finanse to jednak Rapture jest niewątpliwym zwycięzcą mojego porównania. W jakiej skali? Chciałem to w jakiś sposób  wypunktować, acz ostatecznie świadomie z tego zrezygnowałem w kontekście poszczególnych elementów. Dla mnie spora różnica w jakimś aspekcie może dla kogoś okazać się minimalną, dla mnie 20% lepsza rozdzielczość dla kogoś może być jedynie 5%. W tym hobby nie ma sensu punktować „wymiernie”, ilościowo różnic pomiędzy sprzętami. Zwłaszcza sprzętami już wysokiej klasy. To się moim zdaniem nie sprawdza, tylko ocena jakościowa jest tu możliwa. Niemniej aby zobrazować moje odczucia całościowego odbioru urządzeń i różnic między nimi postanowiłem dać oceny końcowe. Nie koncentrując się na poszczególnych aspektach, a dając punktację końcową, odzwierciedlającą oceny w moim osobistym rankingu.

Tak Rapture w niektórych aspektach bardziej, w niektórych mniej górował nad konkurentami – całościowo jednak będąc dla mnie wzmacniaczem po prostu lepszym. Nie przegrał w żadnej konkurencji. Stąd osobiście uważam, że jest wart swojej ceny – co potwierdza fakt, że na moim biurku pozostał. Pozostał póki co, bo ciągle bardzo chcę go skonfrontować z dziełem Chickenka (nazwy mi póki co nieznanej) i Majkela (Headonic). Nie ma sprzętów idealnych, wierzę, że zawsze da się lepiej, nawet jeśli osobiście jeszcze lepiej nie słyszałem (bo nie słyszałem wszystkiego).

Jednak idąc na zakupy zawsze mamy określony budżet. W takich przypadkach też nie ma co płakać – pozostałe dwa urządzenia są też zdecydowanie z wysokiej półki. W moim osobistym rankingu to jednak The Wire wdrapał się wyżej niż FCL II. Zgrał się dobrze z moimi słuchawkami (dt990 600ohm), odpychając stwierdzone przeze mnie wady na dalszy plan. Wyciągnął z nich po prostu więcej (swoboda w kreowaniu sceny, dynamika, rozdzielczość) i lepiej wpisał się w moje preferencje (barwa). Niemniej na pewno w niektórych przypadkach to FCL II może się okazać lepszym wyborem – dlaczego mam nadzieje wynika z mojego porównania.

Nie pozostaje mi nic innego jak zarekomendować wszystkie trzy urządzenia. Czytajcie, najlepiej samemu słuchajcie i wybierajcie! Bo jest z czego wybierać!

Wiadomo, że ocena recenzencka ma dużą dawkę subiektywizmu – związaną z preferencjami oraz punktem odniesienia. Najbardziej narażonymi na to aspektami są moim zdaniem takie pojęcia jak barwa, naturalność, neutralność , sposób prezentacji, ułożenia sceny. Stąd aby umożliwić interpretację mojej opinii warto spojrzeć na sprzęt jaki wybrałem prywatnie (i jaki miałem historycznie, czyli co zostało wyparte przez co) – powie co nieco właśnie o preferencjach i punkcie odniesienia.
Stąd przy listach plusów i minusów pojęcia, które moim zdaniem najbardziej narażone są na subiektywizm oznaczyłem (S).

Też należy zwrócić uwagę, że końcowy efekt dla słuchacza daje cały tor. Poniższe cechy dotyczą stricte recenzowanego sprzętu, a nie efektu finalnego. Dla przykładu podłączając „ciemną masę” do wzmacniacza, który uważam, że ma nieco ostrą i jasną górę wcale nie da w końcowym efekcie jasności i niestrawnej ostrości. A jest to po prostu jasna i ostra góra w stosunku to mojego punktu odniesienia i mojego poczucia naturalności i neutralności tego pasma, sprzętu idealnego. Stąd pamiętajmy, że synergia gra zawsze bardzo ważną rolę.

Podsumujmy więc największe zalety naszych sprzętów jak i zidentyfikowane obszary do poprawy. Minusy są zaprezentowane w kolejności dla mnie najbardziej wpływających na ocenę końcową – starając się w ten sposób zobrazować skalę „problemu”. Niemniej podawane są one w sposób bezwzględny (nie patrząc np. na cenę urządzenia) – ocenę względną znajdziecie niżej.

Rapture
Plusy
+bardzo dobra holografia, czytelna separacja instrumentów i lokalizacja źródeł
+rozmach i swoboda sceniczna (duże napowietrzenie, szerokość sceny, a właściwie jej trójwymiarowość)
+dynamika w skali makro
+dynamika w skali mikro (bardzo dobra rozdzielczość)
+bardzo dobra szybkość i kontrola
+czystość, czarne tło
+równa prezentacja wszystkich pasm
+bardzo dobrze oddający podawany sygnał („transparentny”)
+(S)wypełniony, nasycony, naturalny przekaz z odrobina lampowej „magii”
+(S)naturalne, głębokie, gładkie wokale

Minusy
-na pewno da się lepiej

The Wire
Plusy
+czytelna separacja instrumentów i lokalizacja źródeł
+rozmach i swoboda sceniczna (duże napowietrzenie, szerokość sceny)
+czystość, czarne tło
+dynamika w skali makro
+dynamika w skali mikro (bardzo dobra rozdzielczość)
+bardzo dobra szybkość i kontrola
+równa prezentacja wszystkich pasm
+bardzo dobrze oddający podawany sygnał („transparentny”)
+(S)wypełniony, nasycony, naturalny przekaz
+(S)naturalne, głębokie, gładkie wokale
+w swojej kategorii cenowej rewelacyjna pozycja

Minusy
-braki w kreowaniu głębi, spłaszczenie sceny
-(S)sposób prezentacji (scena blisko, granie „na twarz”), co w niektórych połączeniach daje agresywny styl
-minimalne zlepianie w górnych rejestrach
-dół mógłby schodzić nieco niżej i być nieco bardziej zróżnicowany
-(S)nieco ostra, konturowa góra

FCL II
Plusy
+czystość, czarne tło
+dobra, naturalna holografia
+spójna, trójwymiarowa scena
+więcej niż poprawna dynamika
+(S)bardzo dobre, głębokie wokale
+(S)lekko ocieplony i barwny przekaz
+bogaty, zróżnicowany dół
+duża uniwersalność, łatwość w uzyskaniu synergii
+w swojej kategorii cenowej bardzo dobra pozycja

Minusy
-czasem braki w czytelności separacji instrumentów (odczuwalne przy gęstszych kawałkach)
-nieco zmniejszona przestrzeń, (S)kameralna scena
-minimalne zlepianie w górnych rejestrach, które czasem sprawiają wrażenie lekko chaotycznych (lokalizacyjnie)
-(S)minimalnie „tranzystorowa” maniera – minimalnie zmatowiona średnica czasem dająca poczucie gardłowych lub suchych wokali czy nieco odchudzonych instrumentów (np. gitara akustyczna) – ten ostatni element występował bardzo sporadycznie
-(S)nieco ostra góra, która mało wybacza słabszym nagraniom

Moja obiecana ocena ilościowa – bezwzględna, nie biorąc pod uwagę ceny:
Rapture Final: 90%
The Wire: 82,5%
FCL II: 72,5%

Ocena z uwzględnieniem ceny urządzeń (podane orientacyjnie – szczegóły na początku tesktu):
Rapture Final (2500pln): 90%
The Wire (900pln): 87,5%
FCL II (900pln): 77,5%

Natomiast dla naszych konstruktorów ogromne gratulacje! Przede wszystkim dlatego, że żadne urządzenie nie zawiodło. The Wire zaskoczył pozytywnie (słuchałem po raz pierwszy), a FCL II i Rapture poszły moim zdaniem zdecydowanie do przodu w stosunku do swoich pierwszych wersji. A to bardzo dobrze zwiastuje na przyszłość… kolejne rewizje, kolejne wzniesienia się na górki… może przetasowania w moim i Waszym rankingu? 🙂 Tego sobie i Wam drodzy słuchacze życzę.

Poniżej dla cierpliwych słowo od Bamboszka odnośnie The Wire (jako, że to chyba pierwsza recenzja tego urządzenia w Polsce):

Rodzina The Wire została zaprojektowany przez opc z forum diyaudio.com . Głównym założeniem autora było zaprojektowanie wzmacniacza który działałby jak kabel ze wzmocnieniem prądowym. Recenzowana wersja Single Ended jest w stanie dostarczyć około 2W na kanał przy 64 omach co powinno wystarczyć do napędzenia większości słuchawek. Dla bardziej wymagających jest wersja zbalansowana wzmacniacza która jest w stanie dostarczyć drugie tyle czyli 4W na kanał. Standardowo wzmacniacz posiada wzmocnienie ustawione na x1. Do budowy wzmacniacza wykorzystałem elementy najwyższej klasy – zaczynając od rezystorów thin flim 0.1% Susumu, Vishay, Panasonic, ceramików X7R od Muraty, TDK, Taiyo Yuden, przez transformator do zastosowań audio od toroidy.pl, jacku Neutrika czy kończąc na takich drobnostkach jak gniazdo sieciowe Schurtera czy włącznik Cherry 😉

O FCL i Rapture wiemy już więcej, niemniej zachęcam konstruktorów do uchylenia rąbka tajemnicy z ich strony w komentarzach.

82 uwagi do wpisu “Było ich trzech… czyli The Wire, FCL II i Rapture

  1. No, no, no… Robi się coraz ciekawiej 🙂 Jak się ma Rapture do FCL II już mniej więcej wiemy dzięki recce Twojej i Manu. The Wire – tak jak podejrzewałem, bardzo ciekawy wzmak i kolejny mocny zawodnik. Teraz w końcu (wreszcie) wypadałoby skonfrontować te wzmaki z Headonikiem. Tylko co na to Majkel?

    A za rogiem czai się… 😉

    BTW: Grubbby, fajna recka, naprawdę miło się to czytało.

    🙂

    Polubienie

  2. Otóż rozpoczynamy rozdawanie nagród w postaci karnych k(cenzura) :

    1.) Grubby, stary zdjęcie wzmaka mogłeś wziąć z AH albo napisać do mnie, dałbym no problem 😉
    2.) Fatso skoro nie ma foty, czyli co ? Nie ma się czym chwalić 😉 ?
    3.) Bamboszek ma nawet dwa karne pierwszy za potek, a raczej jego protezę 😀 A drugi za okablowanie, starquad do środka to moim zdaniem średni pomysł, można taniej i lepiej, do płytek pod potek itp. się nie czepiam bo podnosi cenę.

    A teraz pochwałka dla Grubbego, że mu się chciało i napisał to wszystko przystępnym i ludzkim językiem.

    A teraz mała adnotacja, Rapture RTM to urządzenie prototypowe, Final (dla rozróżnienia) to po prostu Rapture AMP i jest to jego pierwsza generacja,

    A teraz dla Bamboszka kolejne info, trafo na oko to 20VA, trochę mało lepiej dać większe, cena nie idzie do góry na tyle aby mieć z tym problem, kolejna dla wszystkich, weźcie wyjebcie te śrubki od chińczyka bo to plastelina jest i kupcie jakieś normalne jak ja z bit-techu czy w jakieś castoramie, ja już mam cały worek tych śrubek z Azji i nie nadają się do niczego, szczególnie jak ktoś urządzenie rozkręca bądź ma zamiar.

    W przypadku balansu moc rośnie 4x a nie 2x 😉

    Warto wspomnieć, że The Wire jest zrobiony na całkiem niezłym, 4-layer PCB, pozłacanym aczkolwiek wykonanym na 1oz.

    Co do mojego wzmacniacza to również można u mnie korzystać z unity gain-a, czyli samego wzmocnienia prądowego, patrząc po tym, że konkurencja sobie za to życzy dopłaty to też jest mała gratka dla purystów, szczególnie, że ten tryb daje całkiem ciekawe efekty.

    Jak to mawiają większy może więcej 😀

    Polubienie

      1. Po to są przełączniki żeby się pobawić, albo żebym ja ustawił klientowi takie wzmocnienie jakie potrzebuje bez żadnego ponownego lutowania rezystorów itp.
        Zdjęcie jest na AH i to nie jedno, generalnie kto chciał zobaczyć to zobaczył, najwyżej później coś wykopię na PC i podeślę 🙂
        Najwyżej jak będziesz szybszy to wstawisz foto swojej sztuki.

        Polubienie

    1. Krytyka konstruktywna, z uwagami się zgodzę.
      Potek to fakt, wąskie gardło wzmacniacza w obecnym momencie. Wcześniej był Alps RK27, ogólnie dostępne są jednak tylko 100k. 10k są praktycznie nie do dostania a zamawiać jakieś odrzuty produkcyjne od chińczyków nie mam zamiaru. Trudno znaleźć porządny potek 10k w ludzkiej cenie. Ta Alpha nie jest taka zła, oczywiście na życzenie za dopłatą mogę i TKD zamontować 🙂 W planach jest jednak jakaś drabinka na rezystorach SMD thin film 0.1% albo cyfrowa regulacja głośności z ESS z The Wire DACa kiedy w końcu zostanie opublikowany.
      Ze starquadem częściowo też się z zgadzam, w drugim egzemplarzu miałem już tak jak Ty twisted pair solid core cat. 7n ^^
      Płytki pod potencjometr można powiedzieć że są już w drodze.
      Tylko 20VA bo jak zamawiałem to mieli jakieś awarie z maszynami i z tego co pamiętam to 20VA miały być najszybciej.

      Polubienie

      1. RK27 10K można bez problemu kupić, możesz do mnie podbijać w tej sprawie bo wiem gdzie to dostać bez problemu 🙂
        TKD akurat sam polecam.
        7N (chodzi mi o OCC) do wzmacniacza nie polecam z kolei, drabinki tanie chińskie odrzuć bo będzie z tym sporo problemów natury nie tyle jakościowej co ergonomicznej.
        Z tanich potków to Bourns PRO Audio nieźle wypada a kosztuje kilka zł.
        Płytki pod RK27 oraz TKD mam zrobione jakbyś potrzebował.

        Polubienie

      2. BTW ja mam dość sporo różnego okablowania, którego w audio w środku jeszcze żaden człowiek nie stosował, tylko metr takiego kabla potrafi zahaczyć o 100zł 😀

        Polubienie

  3. Lepsze wrogiem dobrego. Mojsze wrogiem Twojszego 😛 Myślę, że zasadniczą kwestią przy tego typu sprzętach jest kwestia zgrania i preferencji słuchacza. W przypadku The Wire to efekt trzeba sobie wypracować resztą toru, bo moim zdaniem to taka wysokiej jakości (bardzo wysokiej) końcówka mocy generalnie. Klony to też odyseja na temat synergii, ale mają to co moim zdaniem brakuje innym wzmacniaczom = swoboda i naturalność w połączeniu z jakością, aczkolwiek efektownością grania mogą odstawać. The Rapture nie znam, ale Fatso opisał mi jego granie na PW i nie dziwi mnie jego odbiór. 🙂

    Gratuluje recenzji. Wyszła jak zwykle grubo 😀

    Polubienie

    1. No faktycznie bo konkurencja Ci opisze sprzęt w sposób rzetelny i konkretny.
      Jeszcze nie słyszałem o takim przypadku 😉

      Polubienie

      1. Ale, że co? Fatso nie jest moją konkurencją. Jest kolegą ze wspólnym zainteresowaniem, który mi opisał charakter urządzenia, który słuchał. Co do faktycznej jakości i jakości subiektywnej oraz tego czy mi by się spodobał sprzęt, to dalej nic mi to nie powiedziało.

        Jeśli chodzi o jego produkcje to mam ten komfort, że nie muszę kierować się naganiaczami, tylko mogę sprzęt wypożyczyć i posłuchać w razie potrzeby. Nawet jakby NASA budowało wzmacniacz to bym nie wydał 2,5 klocka na coś czego nie znam. 1-1,5kzł też. I nikomu nie polecam takiej praktyki. Jak ktoś chce sprzedawać sprzęt za taką kasę to musi udostępniać odsłuch, albo traci we mnie potencjalnego klienta.

        Polubienie

        1. Pelna zgoda co do odsluchow – nikt nikomu takiej praktyki nie poleca i nikt tu nie nagania. Niemniej na prawde na rynku jest pelno urzadzen i ja traktuje recenzje jako pierwszy stopien weryfikacji – co w ogole warto odsluchac. Bo wszystkiego sie nie da… zwlaszcza ze wiekszosc jest trudne z punktu widzenia konsumenta do dostania do odsluchu. Sklepy pozwalaja zrobic to na miejscu, rzadko kiedy sprzet pozycza. A taki odsluch to moim zdaniem guzik warty z calym szacunkiem. Wiec czesto jest jednak tak ze kto nie ryzykuje ten nie ma… ja np. bylem zmuszony tak zrobic jak kupowalem Music Hall. Za cholere nie udalo sie odsluchac. Recenzji jak na lekarstwo. Chcialem sam obczaic wiec zaryzykowalem potencjalna strate (przy np. szybkiej odsprzedazy). I sie nie zawiodlem. Gdyby takiego ryzyka nie podjac to niestety jest ryzyko stania w miejscu…
          Acz jeszcze raz podkresle – wlasny odsluch przede wszystkim to metoda ktora w pelni popieram.

          Polubienie

    2. W zaden sposob nie „mojesze wrogiem Twojszego”. Zwlaszcza ze nie ma tu rzeczy mojszych a staly sie mojsze dopiero po testach 🙂
      Tak – synergia i preferencje sa bardzo wazne. Ale pewne aspekty jak rozdzielczosc, separacja itd itp sa jednak kwestiami w miare obiektywymi. Nie spotkalem sie jeszcze z tym aby to zalezalo od preferencji 🙂 Nikt nie pytal „doradz wzmacniacz co skleja gore i stawia na sobie instrumenty” 🙂
      Co do Klonow – tez zawsze uwazalem ze maja swobode i naturalnosc. Potem poszedlem dalej… okazalo sie ze mozna lepiej (music hall, rapture, violectric, …). Ale bylo to niestety drozej. Az pojawil sie The Wire u mnie na biorku. I z nim i z tymi drozszymi co wspomnialem niestety Klony jakie slyszalem niestety wlasnie swoboda i naturalnoscia „przegrywaja” – w tekscie te aspekty poruszalem przy porownaniach.
      Co do Rapture – najlepiej sam posluchaj 🙂 Fatso sluchal krotko mojego egzemplarza – i po tym krotkim odsluchu sie niezbyt zgadzalismy z opiniami 🙂 Ja Rapture sluchalem 3 egzemplarzy, kazdy co najmniej tydzien. FCL mialem kilka miesiecy w wersji I i tydzien w wersji II. The Wire chyba nawet ponad tydzien. Co wazne kilka dni wszystkie trzy wzmaki byly rownoczesnie u mnie i moglem testy uzupelnic tez o odsluchy A-B. Na prawde sie nasluchalem zanim wyciagalem wnioski… Zgodnie ze swoim sumieniem sluchalem i pisalem najobiektywniej jak moge – choc oczywiescie przyjmuje do wiadomosci ze to cale hobby jest dosc subiektywne… zwlaszcza odnosnie lepszosci.

      Polubienie

      1. Wiem przecież, taka niewinna prowokacja :P.

        Może i bym posłuchał ale nie mam jak. A właśnie dlatego, że pojawiają się ludzie z innym odbiorem, dlatego powinien być jakiś tekst który równoważyłby kreowany obraz wzmacniacza, który nie wątpliwie jest graczem i dobrym urządzeniem. Chodzi o sam kształtny opis charakteru z różnych punktów widzenia.

        Polubienie

  4. Jakkolwiek recenzja super, to z kilkoma tezami się nie potrafię zgodzić. Moim zdanie wynikają one ze źródła jakie zostało podłączone.
    Niemniej jednak, gratuluję. Kawał dobrej roboty.

    ps. Nadal się z Tobą, Grubbby nie zgadzam w kilku kwestiach.

    Polubienie

      1. Zrodlo ma wplyw na pewno. Dlatego staralem sie uzywac roznego sprzetu (tez go dlatego podalem), a w tekscie opisac wyciagniete wnioski na podstawie tej probki, starajac sie wplyw zrodel i okablowania wyeliminowac z wyciagania wnioskow. Tez wydaje mi sie ze pomoga w tym ze Technics gra zupelnie inaczej niz rDac. Technics ciemniej, cieplej, analogowo, rDac w tym porownaniu z troche wyciagnieta i ostrzejsza gorna srednica i gora. SMSL po srodku, blizej technicsa.

        Jesli macie inne wnioski po odsluchach to dawajcie – po to sa komentarze. Piszcie z czym i jak to wyszlo… ta recka nie jest dla mnie a dla czytelnikow, ktorzy pewnie chetnie poznaja inny punkt widzenia.

        Polubienie

        1. Wydaje mi się, że przeciwstawianie wrażeń ociera się o błąd ontologiczny. Pewnie jakbyśmy we dwóch usiedli i przedyskutowali sprawę to okazałoby się, że doszliśmy do podobnych wniosków, ale użyliśmy innych określeń, które jednak w obiorze tego kto nie słuchał danego sprzętu – robią różnicę.

          Np. określiłeś wyższą średnicę/górę
          w The Wire jako agresywną
          w FCL II jako rozjaśnioną
          w Rapku jako transparentną

          Jednak przyjmijmy na moment choćby tylko teoretyczne zmienione samo podejście:

          The wire – transparentna
          FCL II – jasna złagodzona
          Rapek – obniżona i krótka.

          Co więcej taka zmiana w charakterystyce przekłada się na szereg innych wrażeń, obniżenie tego pasma powoduje właśnie uspokojenie dźwięku, cofnięcie prezentacji (wrażenie ciemniejszego tła-większej sceny), wpływa to też na prezentacje detali itd.

          W przełożeniu na ludzi. Jednym taki zabieg będzie się podobać innym będzie czegoś brakować. Też jest to kwestia zgrania. Kwestią gustu jest też to, że ktoś odbierze brzmienie klona jako matowe czy jako naturalne, a brzmienie The wire jako czyste i wierne czy jako cyfrowe i syntetyczne.

          Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia 🙂

          Polubienie

          1. Alez sie zgadzam zupelnie – podkreslilem nawet to w tekscie, mowiac ze ja jestem na gore wrazliwy. Bo ten aspekt co poruszyles jest wlasnie subiektywny – odnosnie naturalnosci. Jeden jak ja uwazam ze tu grubsze blachy sa naturalniejsze niz szkliste, ostre, a drugi woli jak mu sypie i iskrzy – dla przykladu oczywiscie. Dlatego tez sa porownania – kazdy wzmak vs kazdy. Aby kazdy mogl zobaczyc. Moze znam jeden wzmak to wtedy wiem dzieki temu czego sie spodziewac w drugim.
            Staralem sie podkreslac co uwazam za przewage a co za wpisanie sie po prostu w moje preferencje, np.:
            „Wyciągnął z nich po prostu więcej (swoboda w kreowaniu sceny, dynamika, rozdzielczość) i lepiej wpisał się w moje preferencje (barwa).”.

            Bo juz chyba np. o rozdzielczosci czy separacji trudniej tak polemizowac i odnosic do preferencji?
            Natomiast lepszosc juz jest zupelnie subiektywna – bo jeden woli poswiecic scene i rozdzielczosc dajmy na to dla swojej ulubionej barwy. A drugi zupelnie ma inne wartosci przy doborze – szuka szczegolu, szybkosci, rozdzielczosci a barwe ma w nosie bo chce miec wszystko na tacy, a nie koniecznie odplywac przy odsluchu. Oczywiscie znow przyklad tylko to jest…

            Polubienie

            1. Dlatego pogratulowałem recenzji bo jest bardzo dobra, chciałem tylko naświetlić bardziej pewne sprawy. Dodać mogę 3 z nich dotyczących pytania:

              1) W tych kwestiach problem leży też po innej stronie. Każdy przez te cechy może rozumieć coś innego lub inaczej je oceniać. np. rozdzielczość wkomponowana w przekaz vs rozdzielczość prowadząca do analityczności.
              2) O ile łatwiej dość do podobnych wniosków przy tych cechach, o tyle większa rozdzielczość, nie zawsze wiąże się z lepszym graniem np. w Hlly przy zmianie jednego opka otrzymywałem większą rozdzielczość, ale prezentacja mi przestała pasować, zaczęło to grać karykaturalnie – ale z większą rozdzielczością.
              3) To co wynika z 2 pkt. poniekąd, to jest zawsze coś za coś. Przy porównaniu przetworników – jeden miał właśnie uciętą górę co dawało wrażenie większej przestrzeni czarniejszego tła i lepszej separacji, ale po drodze miał wycięte detale tła i wierność w rozkładaniu szczegółów kulała.. Dla kogoś kto woli efektowność ten z obciętą będzie lepszy, dla kogoś innego co ceni autentyczność wybierze ten grający równiej.

              Jeszcze jedna sprawa. To nie jest tylko kwestia zgrania charakterów źródło/wzmacniacz. Wzmacniacz do optymalnej pracy musi połączyć się ze sprzętami zgranymi z nim, ale technicznie. Chociaż rozumiem, że w naszych warunkach porównuje się po prostu na tym co się ma 🙂 Dlatego widzę sens w projekcie Bamboszka The Wire DAC + The Wire i Chickenka DAC+AMP. Jak mniemam FCL II robiony był pod FatSabre Citrone Edition 😉

              Polubienie

              1. I znow sie zgadzam, acz fakt nie przyszlo mi to teraz to glowy 🙂 Nie chodzi mi juz o ta recenzje, co tez sam caly czas sie ucze i chetnie wlasnie zbieram opinie. Dlatego polemizuje 😉
                Niestety cos za cos jest bardzo czesto… dlatego wiadomo ze zawsze mozna lepiej i to jest fajne… acz czasem kosztowne jak ktos caly czas szuka tego troche lepiej (czy tez subiektywnie lepiej czyli inaczej)…

                Polubienie

              2. Ale co kogo obchodzi pod co wzmacniacz był robiony ? To jest jakaś chora obrona sprzętu i tyle.
                Ja też mogę napisać, że mój wzmacniacz gra najlepiej z moim dacem a tego nie robię, ludzie, którzy mają ode mnie ampa mają tak szerokie spektrum daców i co śmieszne każdemu gra ten wzmacniacz świetnie, więc po co takie ułomne argumenty ? Dobry sprzęt jakikolwiek zawsze i gdziekolwiek pokaże swoją klasę i jakość, bez wymyślania, że Panie bez mojego daca albo daca X to nie zagra.

                Polubienie

                1. Zagrać zagra. Ale może to być mniej lub bardziej smaczne. Skoro IC mają znaczenie to zgranie dwóch rzeczy tym bardziej. Chociażby to z jakim napięciem najlepiej sobie radzi wzmacniacz

                  Polubienie

                  1. Większość daców ma ten sam VRMS na wyjściu.
                    Jak pisałem dobry sprzęt zawsze i wszędzie zagra dobrze i nie trzeba mu robić nigdzie specjalnych warunków.
                    Sporo chłopaków co ma Rapture ma Xonara STX, której ja prywatnie nie lubię i niespecjalnie polecam komukolwiek a jednak Rapture w połączeniu z ww. Xonarem gra wg. każdego conajmniej bdb.
                    Najśmieszniejsze jest to, że nikt kto posiada Rapture nie ma żadnego daca mojej roboty czy nawet po moich modach i w żadnym przypadku u nikogo mój wzmacniacz nie miał handicap-u.

                    Generalnie ciężko jest zrobić uniwersalne urządzenie, ale nikt nie powiedział, że to jest awykonalne.

                    Polubienie

  5. Świetna, rzetelna recenzja, bardzo lubię taki przejrzysty styl pisania.
    Ogromny plus za PORÓWNANIE a nie tylko opis brzmienia poszczególnych klocków. Dzięki temu łatwo zdecydować, który z nich dla nas będzie najlepszy (uwzględniając oczywiście swoje kryteria, min. cenę).
    Co do odsłuchów porównawczych, to z tego co kojarzę pamięć słuchowa wynosi ok. 20s, więc jeśli ja coś porównuję, to staram się to tak zrobić, by fizycznie dało radę szybko przepiąć się z jednego toru na drugi. W ten sposób wychwytuję (ja osobiście, nie wiem jak inni) najwięcej różnic. Żadne słuchanie utworu na jednym torze a potem na drugim nie daje (u mnie) takich dobrych efektów w wyłapywaniu różnic (zwłaszcza w sprzętach wyższej klasy). Za to takie porównanie jest na pewno mniej emocjonalne, trudniej wyczuć klimat danego urządzenia. Chociaż może nie tyle wyczuć, co w niego się wczuć.

    Polubienie

    1. Dzieki. Ja porownujac A-B robie to zarowno na podstawie calych kawalkow, jak i zapetleniu ok.10 sekundowego odcinka, ktory mnie interesuje i jak najszybszym przelaczeniu sprzetu – tak w skrocie. Rzeczywiscie dla wylapania niuansow mi najlepiej sie sprawdza szybkie przelaczanie i wlasnie zapetlenie danego fragmentu.

      Polubienie

  6. Świetny tekst – gratuluję. Czyta się dobrze, a i informacji dostarcza. The Wire i FCL’a II nie mam, mam jednak FCL I i przez te prawie dwa tygodnie, odkąd Rapture wylądował u mnie w domu, porównuję sobie te wzmacniacze. Rapture mi się od razu spodobał, choć może nie było jakichś wielkich ochów i achów, wniebowzięć itp. Bo on gra tak zwyczajnie, nic się nie wybija, ani niczego nie brakuje. Dopiero po przeskoczeniu na FCL’a wyszło mi, że ten drugi gra bardziej funowo, ale z barwą na jedno kopyto (co też może być zaletą, o dziwo, bo ta barwa w FCL I jest bardzo miła dla ucha), a sam dźwięk jest mniej wypełniony/nasycony + coś, co zauważył grubbby, jeśli chodzi o bas – taki trochę kartonowy i dodatkowo, w porównaniu do Rapture, jego wybrzmiewanie się dłuży (gdzieś przeczytałem, że to do siebie mają lampy, a od kogoś usłyszałem, iż FCL gra jak dobra lampa – nie wiem, ile w tym prawdy, ale może coś w tym jest). Zaakcentowania wyższej średnicy czy rozjaśnienia w pierwszym FCLu nie doświadczyłem, jeśli faktycznie wersja II jest jaśniejsza od Rapture, to wątpię, czy te zmiany (w stosunku do pierwszego FCL’a) by mi podeszły. Cóż, kiedyś może uda się odsłuchać.

    I znowu zgodzę się z grubbbym, tym razem chodzi o odsłuch drogiego sprzętu – nie każdy ma możliwość odsłuchu gdzieś w sklepach, a jeśli chodzi o DIY to np. mikolaj nie każdemu wysyłał na odsłuchy. Czy to rozsądne kupować taki drogi wzmacniacz w tej cenie? Pewnie nie, ale w sumie to samo tyczy się słuchawek, jak i każdego innego elementu toru.

    Sam starałem się „zaatakować” Rapture z tej, czy innej strony odkąd go posiadam. Bo niby wzmak fajny, a nawet bardzo, ale ile by było słuchawek w tej cenie… Niemniej jednak, jakkolwiek FCL dalej mi się podoba (najlepszy Klon, jakiego do tej pory słuchałem), tak Rapture jest technicznie pod każdym względem lepszy. Ale zyć dalej mógłbym z FCL’em, dlatego więc rzuciłem oba wzmaki w komis, i albo skończę ze środkami na inne wydatki, albo z idealnym na ten moment dla mnie wzmakiem. 😉

    Bo skoro The Wire wyostrza górę, to też odpada. Nie trawię wszelkiej ostrości, niestety. Jednakże, sam mam raczej gładko grającego DAC’a, to kto wie? Może akurat by się zgrał z Drutem.

    Polubienie

    1. Co do góry to Wire bardziej wybacza niż FCL II. Jest tu moim zdaniem nieco mniej ostry – acz od Rapture nieco bardziej. W The Wire jednak to rzucanie wszystkiego na twarz stwarza dla mnie wrazenie agresywnosci. W parze rDac i LCD-XC na dluzsza mete mnie to troche meczylo. Natomiast z dt990 bylo gites.
      Tez duzo zalezy od zrodla… np. na moim zmulonym technicsie owszem jest to „ostrzej niż” ale nie ostro.

      Polubienie

  7. Recka świetna, jasna sprawa. Co do FCL II i Rapture.
    1. Wiem, że mam tylko prototyp,który gra nieco inaczej niż final, ale :
    1. Barwa w całym paśmie obu wzmaków była u mnie taka sama.
    2. FCL reagował dokladnie tak samo na zmiany źródła jak Rapture (okablowanie)
    3. Nie mogę zgodzić się, że średnica FCL II jest odchudzona lub sucha, średnicy czasem w FCL II było mi czasem wręcz za dużo.
    4. Bas FCL II miał większy nieco niź Rapture, dłużej wybrzmiewał,jak pisał Under, ale nie zgodzę się z tym jakoby miał być kartonowy
    5. Nie byłem w stanie odnotować różnic przestrzennych, dlatego nie pisałem o tym, ale słabo się na tym znam, po prawdzie – jeżeli różnice były, to nieduże,
    6. Dla mnie podobieństw między nimi jest dużo więcej niż różnic.
    7. 75% w relacji cena/jakość to ocena dobra, dla mnie dla FCL II krzywdząca, bo za 85% (tyle dałem FCL II z daca) Rapture, (którego Ryka równał z Soniciem i Brystonem ) w cenie ~ 1k , to powinien mieć 100%
    8. Ceny też nam się nie zgadzają.
    9. Jakie znasz urządzenia w cenie ~ 1k , które grają w relacji cena jakość na więcej niż FCL II i the wire ? 😉
    10. Jeśli nie znasz lepszych, zmień ocenę 🙂
    11. Nie zdziwię sie, jak każda recka będzie inna. Subiektywizm górą. Obiektywne recenzje nie istnieją.
    Dlatego dla mnie taką wartość mają recenzje załogi muzostajni. Co człowiek, co tor, co gust muzyczny, to opinia nieco ( lub bardziej) inna.
    12. I dobrze.
    🙂

    Polubienie

    1. 1. RTM mial gore jasniejsza i szla wyzej. Mi ona srednio podchodzila. Wersji final sa grubsze blachy, gora bardziej zaokraglona – mi to bardziej odpowiada. Tez RTM byl nieco mniej wypelniony. Moze stad roznica… oprocz tego oczywiscie reszta toru moze dac taki obraz. Piszesz z tego co pamietam ze dacmagic ostry. Moim zdaniem Rapture bardziej przepuszcza charakter zrodla… stad i rezultat. Kiedy FCL pozostal w miare w swoim charakterze, Rapture przekazal cechy dacmagica w wiekszym stopniu. acz tu tylko gdybam

      2. Nigdzie nie pislam oczywiscie ze FCL nei reaguje na zrodlo. Acz rapture dla mnie robil to czytelniej, podczas gdy FCL torche przykrywal swoja maniera.

      3. Czesciowo to spowodowane byc moze tym co w ad.1. Poza tym nie jest to przepasc – acz dla mnie wychwytywalne jak napisalem w tekscie „nieco” odchudzenie. Z moim technicsem dolu jest za duzo i srednica zbyt ciepla… Zauwaz ze ja pisze jaki charakter wprowadza wzmak – a nie jak gral caly tor. Mimo ze moim zdaniem FCL troche odchudza i ma nieco ostrzejsza gore nie znaczy ze odpowiednim zrodlem i kablem nie da sie tu zrobic ciemnej masy 🙂 zwlaszcza na shure srh1540 😉 Pamietaj ze gra caly tor.

      4. Tak – tez spostrzeglem ze Rapture tu lepiej kontroluje dol. Natomiast nigdzie nie napisalem ze jest w FCL kartonowy. W tekscie stricte o nim uzylem wrecz „prima sort”. Slowo kartonowy pojawilo sie w kontekscie porownawczym, cytujac „(więc FCL stosunkowo nieco bardziej kartonowy)”. Czytac ze zrozumieniem prosze 😛

      5. Dla mnie w przestrzeni roznica spora. Na slabszych zrodlach mniej odczuwalna, na bardzo przestrzennym rDac wyrazna.

      6. Tak. Bo podobienstw jest dziesiatki procent, a roznic tylko kilkanascie 🙂

      7. inaczej podchodzimy do oceny. 100% ja nie dam nigdy nikomu 🙂 Chyba ze przeslucham wszystko i wybiore tego jednego 😉 Tak samo moje ocena w stosunku do ceny to takie Econo z np. rankingow gazety „Chip”. To nie jest ocena w stosunku do kategorii rowniesniczej wzmakow za 1k, a ocena jakosc/cena. Przedniot duzo drozszy nadal moze miec ten stosunek lepszy.

      8. pokrecilem cos w cenach?

      9. oj tak z marszu nie powiem. acz na pewno bedzie ciezko. to znaczy ze te inne mialyby u mnie nizsze oceny. Zauwaz ze Wire dostal az 87,5% w tej kategorii! Dlaczego nawet jak sie okaze ze Wire i FCL to najlepsze do 1k pln to nie dostana 100% – patrz ad.7. Inny system ocen mam.

      10. nie… bo uwazam ze 87,5% dla the wire to znakomity wynik. 75% FCL to tylko 12% różnicy. Dla mnie 12%. Oba wzmacniacze sa jak napisalem z wysokiej polki – i nie zdziwie sie, jakby ktos dostrzegl te roznice co ja acz ocenil je tylko na 5%. To jest subiektywna ocena co zaznaczylem. Kiedys uznal bym ze te roznice sa malutkie. Ale sie wkrecilem w to hobby… i teraz suma malych roznic daje mi juz dosc duza (dla mnie subiektywna).

      11. kazda inna to raczej nie. Z inna ocena subietkywna lepszosci to tak – ale mam nadzieje ze jednak cechy sie pare razy powtorza odnajdywane takie same 😉

      12. 🙂

      Polubienie

      1. Góra w RTM była zawsze gorsza pod każdym względem, ale mam świadomość, że ta ostrość i zadzior może się komuś podobać.
        Jakościowo wersja finalna wysokimi przebija RTM i wiele innych sprzętów.
        Nie oszukujmy się też rDAC jakimś nadto wybitnym urządzeniem nie jest, im lepszy byłby dac tym te różnice między sprzętami byłyby bardziej zaznaczone.

        Polubienie

        1. Ja lubię górę w w moim RTM. I mnie właśnie brakowało tej góry w FCL II 🙂 wiec pewnie mozliwe jest, że wybrałabym RTM nie FINAL majac wybór 🙂

          Polubienie

            1. A górę mam ostrzejsza, bo mnie góry brakowało w FCL II a grubbby pisał, że FCL ma ostrzejszą…, Rapture zaokragloną, ja w Leviathan Mastodon wyraźnie wiecej góry miałem w Rapture. Stad wraźenie, że FCL II jest bardziej basowo-średnicowy.
              Można sie pogubić.

              Polubienie

      2. Niech mi ktoś da te 1000 parę PLN-ów to mu zrobię wzmacniacz lepszy, mocniejszy niż FCL II czy The Wire, w 100% wyprodukowany w Polsce jako konstrukcja autorska, wtedy pogadamy co i dlaczego jest najlepsze w tej cenie 😉

        Polubienie

            1. skromny ~ni, ~niejszy
              «nie dbający o rozgłos, uznanie, nie mający wygórowanego mniemania o sobie, nie rzucający się w oczy; niezarozumiały; będący wyrazem takich cech», «odznaczający się prostotą, zwykły, niewyszukany, niewystawny; nie mający ozdób; niepretensjonalny, prosty»

              Raczysz żartować?

              Polubienie

            2. Szczery:
              1. «nieukrywający swoich myśli, uczuć, zamiarów»
              2. «będący wyrazem czyjejś prawdomówności, czyichś czystych intencji itp.»
              3. «jednolity, wolny od domieszek»

              Raczysz bardzo żartować.

              Polubienie

  8. ja ze wzgledu na to iz zauwazylem, ze czesto moje slowa z recenzji byly brane nie do konca tak jaki mialem zamysl dodalem na koniec podsumowanie plusow i minusow. mam nadzieje ze to troche ulatwi interpretacje jak i da lepszy obraz skali minusow badz ich wlasnie minimalny charakter…
    tez uznalem ze faktycznie FCL zostal niepoprawnie oceniony ilosciowo z uwzglednieniem ceny – zmiana na 77,5%

    Polubienie

          1. kto wie… moze w Muzo kiedys sie takiej dorobimy 🙂
            niemniej ja nigdy nie bylem zwolennikiem ilosciowej oceny – chocby testy jokera iem. Cyferki mi tam nie mowily za wiele 🙂

            Polubienie

            1. Jeśli miałbym oceniać samo SQ/analityczność wzmacniaczy to:

              O2 – 81%
              LC – 85%
              SiP – 89%
              The Wire – 93%

              te 7% zostawiam powiedzmy na dodawanie jakiś ciekawych efektów lub wątpliwy wzrost SQ. Czyli dla mnie cała magia sprzętu wyższej klasy mieści się tak jak widać w 15% (85-100) percypowanej przeze mnie jakości. A granica od dobrego do bardzo dobrego może być zaledwie 10% (których nie każdy nawet wyłapie).

              Natomiast jeśli miałbym oceniać adekwatność do muzyki / przyjemność słuchania to chyba nie potrafiłbym tego w procentach zawrzeć. I tutaj każdy inaczej może patrzeć na sprzęt np. dla kogoś te 20% x może być 100% tego co uważa za dobre y. I wtedy O2 oceni na 10% a The Wire powiedzmy na 75-80% a wzmacniaczowi, który doda charakteru do jakości The wire 90%. Tylko teraz czy między The Wire a nim będzie rzeczywiście 15%? Lub czy między nim a O2 będzie 80%?

              Oczywiście to co wyżej napisałem nie ma nic wspólnego z obiektywnością, a raczej bawienie się subiektywnością, by pokazać jak zmienią ją się punkty widzenia.

              Inna kwestią jest akomodacja ucha. Międzu U2+O2 a ODAC+The Wire też jest jakieś 15-20% różnicy. Jednak co mnie zaskakiwało to to, że różnica była adekwatnie uwidaczniana jedynie przy szybkim przełączaniu – była wtedy wyraźna. Natomiast jeśli chodzi o zwykłe słuchanie muzyki to po godzince słuchania U2+O2 zapominałem o ograniczonej scenie i nie miałem wrażenia jakby czegoś mi brakowało w przestrzeni. Też po godzinie słuchania The Wire nie miałem wrażenia jakby scena była rzeczywiście o tyle większa.

              Polubienie

              1. Dla mnie jest podobnie. Zobaczcie ze miedzy The Wire a Rapkiem jest 7% roznicy – a cena 200% ponad. Oba wzmacniacze bardzo dobrej klasy. Je sie wkrecilem w to hobby – raz ze zachcialem miec sprzet co mi da wyzylowana jakosc (za rozsadne pieniadze) dwa ze podszedl mi po prostu pod preferencje. Lubie nie tylko sluchac muzyki ale tez bawie sie sprzetem… sprawia mi to frajde (teraz np. motanie wlasnych IC i ich ocena).
                Do sluchania muzyki w moim torze akurat the wire by sie sprawdzil.
                Ale nie zgodze sie ze by wystarczyl mi O2 np. do sluchania muzyki. Owszem sprawialoby mi to nadal przyjemnosc. Ale dopoki nie poznam ze mozna lepiej. Ju poznalem i wiem ze na moim obecnym zestawie sprawia mi to wieksza przyjemnosc.
                Jak ide do kogos i odsluchuje swoje kawalki to oczywiscie ze nozka skacze bo lubie ta muze. Ale to tu to tam sobie wychacze – ale mnie zakula ta blacha, ale tu chrypke ma ten wokal… niuansow pewnie nei zauwaze bez testow AB, ale wieksze zmiany tak. Stad fajnie jest jednak tor do siebie dostosowac. Co oczywiscie nie znaczy ze trzeba isc w hi-endyi wiele zer na rachunku! To zostawiam purystom i audiofilom co slysza w ktorym rzedzie szura wiolonczelistka kucem o krzeslo, a to wszystko dzieki kabelkowi usb za 10k $ 🙂

                A te oceny procentowe to kwestia subiektywna – jeden powie wow jaka ronica – ze 20%. Drugi wychwyci dokladnie to samo i powie „no z 5% to lepiej tu wyglada”. Dla mnie faktem jest ze powyzej pewnego pulapu te zmiany sa coraz bardziej marginalne za coraz wieksza kase.

                Zgadzam tez sie ze w zaleznosci od reszty toru czy tez ogolnie od danej osoby ta roznica moze wrecz nie byc slyszalna miedzy sprzetami (np. tu testowanymi).

                Polubienie

                1. Wracając do opisów, to zabawne, bo twój opis FCL vs Wire to przypomina mi moje porównanie LC vs Wire.

                  Z kolei do opisów samodzielnych to nie wiem skąd się biorą takie różnice jak np. zlepiania górnych rejestrów w The wire i słabe zejście oraz bezpośredniosć (mi wydał się raczej grającym z dystansu), gdyż ja tych cech nie zauważyłem, aczkolwiek trzeba powiedzieć, że słuchałem opcji z pominięciem potka, więc to mogło robić różnicę, aczkolwiek jest to dla mnie niejasne.

                  Dlatego właśnie od jakiegoś czasu bronie się przed recenzjami, bo na 100% znajdzie się przypadek, że ktoś inaczej sprzęt odbierze.

                  Polubienie

                  1. No to dobrze ze w porownaniu ktos inny podobnie widzial sprawe:)
                    A skad zlepianie, zejscie i bezposredniosc. Moze z innego punktu odniesienia? Wire jest rozdzielczy, gora nieco bardziej rozdzielcza niz FCL… ale przy rapture wlasnie nieco posklejana…
                    I scenicznie w porownaniu z nimi gral mi blisko i plasko.
                    Kazdy element moze cos zmieniac. Poza tym FCL w porownaniu z innymi klonami co slyszalem ma scene bardziej kompletna, trojwymiarowa.

                    Polubienie

                    1. „przy rapture wlasnie nieco posklejana… scenicznie w porownaniu z nimi gral mi blisko i plasko.”

                      The Wire nie buduje głębi i tu się zgadzamy. Lecz dla mnie grał on z wyraźnego dystansu, Mój klon tworzył na 2228p już duży dystans, a The Wire go przebił. Więc jeśli coś gra z jeszcze większego dystansu, to dla mnie byłby to już hangar. Chyba, że chodzi Ci o samo wrażenie budowania głębi.

                      Góra może zależeć od szeregu innych czynników z których the wire mógł nie wyciągnąć rozdzielczości. Lecz musiałbym posłuchać, żeby uwierzyć. Rozdzielczość i zlepienie dla mnie się nawzajem wykluczają.

                      Polubienie

                    2. To fcl2 i rapture graja bardziej z dystansu u mnie niz the wire. I nie sa hangary a wlasni wire mi rzucal na twarz.
                      Sklejanie i rozdzielczosc zgoda. Natomiast czynniki byly takie same dla wire, fcl i rapture. Ostatni radzil sobie najlepiej, wire bardzo dobrze acz stosunkowo gorzej, fcl lekko za nim.

                      Polubienie

                    3. Dlatego właśnie piszę, że tu widzę różnicę podawanie na twarz, a granie z dystansu to całkiem inne wrażenia.

                      Mój DAC-AUNE gra z LC bardzo dobrze, z Lyr jeszcze lepiej, a z The Wire niesmacznie, ODAC wniósł znacznie większą różnice na The Wire niż na LC. Te same sprzęty, ale widać, że nie te same bo nieoptymalne warunki.

                      Miałem wzmak @Zagry – z każdego źródła potrafił wyciągnąć separacje i poprawić rozdzielczość, ale to była ewidentna modulacja. Żałuje, że go sprzedałem, bo fajny był do cieplejszych zestawień. 🙂

                      Polubienie

                    4. tak jak napisalem – wydaje mi sie ze z the wire trudniej o synergie. A jak sie ja zlapie to jest mega za ta cene.
                      np. z ostatnio testowanym citrone dac chetnie bym go sprawdzil… bo powinno byc wlasnie baaardzo dobrze.

                      Polubienie

    1. Z tym minusem, że da się lepiej zgadzam się połowicznie.
      Znajdź mi Pan tranzystor za 2,5k który przebije mój nie w jednym aspekcie a w minimum kilku, nie tylko jakościowo ale technicznie (elektronika itp.), bo ja słuchałem o wiele droższych tranzystorów i raczej nie wydałbym na nie od 4k w górę.

      Jak masz opcję zrób test na IEM one bardzo fajne pokazują pewne rzeczy, których w nausznych nie wyłapiesz tak łatwo.

      Polubienie

      1. jak napisalem te plusy i minusy sa „bezwzgledne” wiec nigdy nie powiem ze nie mozna isc do przodu 🙂 ja niestety nie mialem przyjemnosci ze wzmakami za 5 cyfrowe kwoty, niemniej chce to nadrobic. wtedy zobaczymy 🙂

        IEM – zgoda i niezgoda 🙂 zgoda bo moze to dac fajne spostrzezenia, ale niezgoda bo ja jestem pragmatyk. tak jak do portable nie podpinam dt990 na testy tak do stacjonarki iemow. Po co skoro nigdy ja, a pewnie inni rzadko korzystaja z takiej konfiguracji? niemniej z ciekawosci to uczynie 🙂

        Polubienie

        1. Ale IEM Ci szybko pokaże szumy własne urządzenia itp. rzeczy, wiele stacjonarek sobie kompletnie z IEM nie radzi, a ja sam czasem podłącze swoje Primo8 do wzmaka i nie mam z nimi żadnych problemów.

          Nauszne często niezbyt skuteczne w pokazaniu pewnych rzeczy jak np: balans kanałów, brum/szumy własne itp.

          Polubienie

          1. to juz zweryfikowalem… teraz nie pamietam ktore bo w domu mam notatki. ale mianowicie dwa urzadzenia troche „trzaskaly” potkiem na czulych sluchawkach, dwa troche szumialy (na potku od 3/4 w gore z tego co pamietam).

            Polubienie

            1. Na końcu skali to chyba każde urządzenie będzie lekko szumieć, ale na takiej głośności rozwali Ci słuch i doki 🙂

              Polubienie

  9. Mam w końcu okazje posłuchać TW z potkiem. Tak – on go ogranicza. Podejrzewam, że jakbyś posłuchał Grubby wersji „bez” to różnica między nim a rapture zmalała, lub wręcz zniknęła.

    Ta wersja z potkiem też jest całkiem niezła, martwią mnie lekkie zmiany w SQ, ale dla mnie w tamtej wersji było odrobinę za steryjnie i właśnie mniej bezpośrednio co też niekoniecznie jest zaletą. Wydaje mi się, że Ty to określiłeś z jednej strony jako większą gładkość rapture, a z drugiej strony bardziej granie na twarz TW. Ja podejrzewam oceniłbym to tak samo, ale odwrotnie nazwał, bo TW w wersji „bez” grał dla mnie z trochę za dużego dystansu i ta jego gładkość trąciła mi trochę sterylnością. Więc o ile w wersji z potkiem sq trochę spadło to sposobem grania mi bardziej odpowania. Najbardziej szkoda mi basu, bo w TW „bez” była zabójcza sprężynka, schodząca w dość twardy mocny sposób, a w wersji „z” ten bas jest już taki unormowany dalej dobry i nieźle selektywny, ale jednak bardziej miękki i nie robiący takiego efektu.

    Polubienie

    1. gladkosc u mnie objawiala sie tym , ze TW gral ostrzej, na gorze wbijal bardziej szpile. Dodatkowo jak mowisz gral blizszym planem i nieco gorzej roznicujac glebie Rzucal wszystko na twarz, co summa summarum dawalo dla mnie taka nute agresywnosci. Meczylo mnie to, zwlaszcza na dt990 z tego co pamietam.

      Polubienie

  10. Napisałem, aby uzupełnić swoje wypowiedzi. Bo twoje opisy się po części potwierdziły u mnie jeśli chodzi o wersje z potencjometrem. Chciałbym jeszcze posłuchać wersji zbalansowanej z inną, lepszą regulacją głośności… bo to pewnie byłby wzmak petarda w jeszcze rozsądnej cenie.

    The wire z X2 gra bardzo dobrze, nie sprawiają już wrażenia ciemnych. 🙂 Możliwe, że rapture brzmieniowo by mi się spodobał. Lecz nie moja półka cenowa i filozofia słuchania.

    Polubienie

    1. Dobra regulacja głośności kosztuje niewiele mniej (a skrajnie) więcej niż cały ten wzmacniacz.
      Mam tutaj na myśli drabinkę rezystorową, czy bardziej zaawansowane regulacje R-2R, to kosztuje sporo kasiory i dopiero coś takiego daje dobre efekty.
      Klasyczne potki, nawet ten mój TKD 2CP-601 jest tylko mniejszym złem, które wybieram zamiast większego zła jakim jest ALPS albo inne tanie potki, które to już całkowicie pierdolą dźwięk.

      A że bez potka jest lepiej to wiadomo, każdy w zasadzie wzmacniacz się tak zachowuje, mój także.

      Polubienie

  11. Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Mi na jakiś specjalnych osiągach mi nie zależy. Teraz bardziej skupiam się na lubieniu tego co posiadam, bo zawsze da się lepiej/inaczej, a największego kopa dają emocje, są różne sposoby na dostarczenie sobie ich. 🙂

    Polubione przez 2 ludzi

Dodaj komentarz